widze że mój poprzedni temat olaliście równo to teraz zadam coś odrobinę mniej hermetycznego.
chodzi mi tu o film o którym sie mówi że to arcydzieło, klasyka kina, takim ktorym zachwycaja sie krytycy, ktory może dostał worek nagrod ; a który was rozczarował i sie wam nie podobał.
myśle ze nie ma sie co wstydzic i ze o klasie kinomana świadczy nie to że opowiada że jest zachwycony dajmy na to "Powiększeniem" a tak naprawde uważ dzieło Antonioniego za badziewie.prawdziwy kinoman powinien przyznac sie ze film mu sie nie podobal i powiedziec czemu.
ja np. z niecierpliwoscia czekalam na 2 pozostale czesci matrixa. Myslalam ze beda tak samo swietne jak pierwsza czesc ! ale sie niezle rozczarowalam obydwoma chociaz nie tak samo jak trzecia ( trzecia zdecydowanie najgorsza ) szkoda...
A odpowiedz mi ...czemu Cię rozczarowało...podaj mi powód.....a moze poprostu nie zrozumiałaś filozofi i przekazu....napisz co zrozumiałaś z dwóch następnych części Matrixa. JA osobiście jestem maniakiem Matrixa i wszystkiego co się z nim kojarzy, ciężko mnie zagiąć.....więc czekam na jakieś dobre komentarze i sprecyzowanie ich...zwykłych "bo był głupi" nie przyjmuje ...!!
Dla mnie takim filmem jest "Prosta historia", bo niby prosta i urocza, ale po Lynchu spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Poza tym "Przełamując fale" Larsa von Triera... zasnęłam w kinie.
No to wyjaśnij mi dlaczego nie podobało Ci się Powiększenie. Ja także uważam że mam prawo do subiektywnej opinii o arcydziełach kina - mnie nie podobało się "Zeszłego roku w Marienbadzie". Dlaczego? Bo było przynudnawe, za długie. Poza tym jak na dramat psychologiczny poruszał zbyt banalne sprawy. Nie przypadł mi do gustu "Don Juan" Felliniego - raziła mnie w nim sztuczna inscenizacja i niesamowite dłużyzny.
Było takich dużo... Na przykład "Łowca jeleni" choć bardzo chciałem to nie mogłem dotrzymać do końca seansu...
Zgadzam się z anonimowym przedmówcą: zdecydowanie "Troja". A poza tym chyba większość polskich tzw. megaprodukcji: zaczynając od "Quo vadis", poprzez "Wiedźmina", a kończąc na "Starej baśni"...
Bardzo mi przykro, że reprezentujesz tutaj tak niski poziom intelektualny. Powiedz dokłądnie co Ci się nei podobało w filmie "łowca jeleni", bo według mnie jest to najlepszy film Olivera Stona i jednoczesnie najlepszy z trylogii opowiadajacej o wojnie w wietnamie i konsekwencjach tej wojny, o wpływie jej na ludzi biorocych udział. Inny dobry film tego reżysera to Urodzeni Mordercy, ale nie o to chodzi w tym temacie. Łowca Jeleni jest bardzo dziwnym obrazem, ale jak każdy film Oliver ma w sobie klimat, i nalezy lubieć oglądac takie obrazy, więc ...spoko, z tym poziomem żąrtowałem :)))..Poprostu rozumiem, że niektóre filmy mogą znudzić...ja np. nudziłem się na Władcy Pierścieni..aczkolwiek uważam, że ta trylogia zajmie poczytne miejsce w filmotece światowej...i nie uważam go za słaby film, a jednak ziewałem czasem :)))
dokladnie :] troche sie spoznilem ze swoim postem (1) ale zanim go pisalem twojego jeszcze nie bylo.. a rowniez zdziwilo mnie ze lowca Jeleni kogos rozczarowal, dlatego prosilem o argumentacje...
Masz rację, przepraszam...jak napisałem przez pomyłkę w anonimowym poście ( nie zalogowałem się ) Z rozpedu tego dokonałem :)))
Wybacz ..masz rację ...poprostu z rozpędu napisałem że to Oliver Stone, bo traktuję te trzy filmy jako swoistą trylogię.....i dlatego wypisałem Olivera Stona jako reżysera, ale by się chyba bardzo nie obraził...bo jest to obraz wart szacunku
To straszne ale zawiodl mnie "Czas Apokalipsy" ... coz moze nieuwaznie go ogladalam (to trune zwlaszcza ze jest taki choleeeernie dlugi) ale wogole nie zrobil na mnie wrazenia! nooo dobra moze na poczatku mnie wciagnal ale juz ostatnia godzina... befsztyk! ogolnie lubie bardzo roznorodna kino... ale jesli chodzi o ten film to jakos nie pieje z zachwytu echem recenzentow.
No dobra, wielu z was mowi ze was tak rozczarowaly..ale czemu??
Lowca Jeleni - To wg. mnie jeden z najlepszych filmow i mi sie bardzo podobal, wiec jak juz ktos mowi ze kogos rozczarowal ,to przynajmniej chcialbym uslyszec czemu? :)
Lowca Jeleni jest wspanialy!! Wolken + de Niro! to jest to! szkoda ze juz obaj tacy... posunieci wiekiem... pozdro
"Dzień Świra"- wszyscy się nim zachwycali, a ja miałam problem, żeby na nim wysiedzieć. Poza rzeczywiście dobrą kreacją aktorską Konrada (świra zagrał tak, jak powinien), to film kompletnie nie trafił mi do przekonania. Porażka!!!
Dzień świra to nie-arcydzieło.. więc nie mogło mnie rozczarować.
To film dla ludzi o "mocnych nerwach" ale także dla posiadaczy pewnej min. wiedzy socjologicznej i poczucia humoru!
Ta ramka jest powołana jednak dla innych filmów; jak wskazał jej autor chodzi o filmy uznane przez krytyków za wysoce wartościowe, tymczasem tobie nie pasujące (czemu? spróbuj wyjaśnić!
Dzień świra to nie-arcydzieło.. więc nie mogło mnie rozczarować.
To film dla ludzi o "mocnych nerwach" ale także dla posiadaczy pewnej min. wiedzy socjologicznej i poczucia humoru!
Ta ramka jest powołana jednak dla innych filmów; jak wskazał jej autor chodzi o filmy uznane przez krytyków za wysoce wartościowe, tymczasem tobie nie pasujące (czemu? spróbuj wyjaśnić!
"Il buono, il brutto, il cattivo" ("Dobry, zly i brzydki"). Jestem wielkim fanem Sergio Leone, ale tego filmu po prostu nie moglem zniesc. Ciagle dygresje, nieprawdopodobnosci i absurdalny podzial emfazy tuszuja doskonale dopracowanie innych aspektow w stopniu tak wielkim, ze bylem na przemian ostro zanudzany i ostro irytowany. Ble.
Dla mnie ostatnim największym rozczarowaniem był film Bertolucciego " Marzyciele". Ogólnie lubie Bernarda. Jego "Ukryte pragnienia" i "rzymska opowieśc" są naprawde świetne. W "Marzycielach trójka głównych pohaterów przez ponad połowe filmu biegali nago, dla mnhie to to przeerytyzowany film, niczego w nim nie zobaczyłam dla siebie.
Ja jeszcze chciałbym wrócic do tego, co mi się nie podobało w drugim i trzecim Matriksie:
REAKTYWACJA
- niepotrzebne wprowadzenie Persefony
- Neo, jako superman = suxx
- jaki jest sens pokazywania walk Neo ze standardowymi Agentami, skoro i tak wiadomo, że wygra?
- za dużo scen akcji już bez tej finezji co w jedynce
- za dużo długich i nudnych, nieprowadzących do niczego dialogów (nie mylić z Nietzsche`em), np rozmowa Neo z Habenem w nocy - po kiego wała? Albo rozmowa Neo z Wyrocznią (chcesz cukierka?)
- scena miłosna Neo i Trinity najbardziej ślamazarna i nierzeczywista scena łóżkowa w historii kina
REWOLUCJE
- za dużo się akcji dzieje w świecie realnym
- zakończenie do kitu - i jeszcze to słoneczko nad wieżowcem w Matriksie, paranoja - happy - end
- "ciastka też potrzebuja miłości" zgadazam się ze Smithem, że to jakiś beznamiętny gryps
- po co Persefona i Kolejarz?
- po co rozmowa z buddyjskimi programami na Dworcu w Kijowie? :)
- Trinity mając brzuch przebity łańcuchem nawija bez sensu przez kwadrans
- Neo jest ślepy, a mimo to kieruje poduszkowcem (hehehe)
- kwestie Wyroczni BEZ - NA - DZIE - JA "- co mam robić ? - przecież dobrze wiesz co masz robić
- i wiele innych
Wiele filmów Felliniego uważa się za arcydzieła, ale jego kino zupełnie do mnie nie przemawia. Tak naprawdę oglądam jego filmy niejako z kinomańskiego obowiązku, ale poza muzyką Nino Roty nie znajduję tam niczego dla siebie. Dla mnie jego filmy są opisem obsesji reżysera, dywagacjami na ciągle te same tematy, zapisem rozkładu społeczeństwa, rodziny czy po prostu starzenia się człowieka. Nie oglądałam jeszcze "La strady", może ten film pomoże mi zobaczyć jego kino w innym świetle.
"Między słowami". Obsypany nagrodami, wychwalany. Czekałam na arcydzieło, na film wybitny, poruszający. Ale nie odnalazłam w tej montonii niczego, o czym czytałam. Nie przemówił do mnie. Wręcz znudził. Nie odnalazłam w tej historii wyrazu, autentyczności. Przesiedziałam cały film, czekając na objawienie. Nie przyszło. Po paru rozmowach wiem, że nie jestem jedyna.
"Bez przebaczenia" - film mnie kompletnie rozczarował. Oglądając zastanawiałem się, czy aby właściwy kanał włączyłem. Przyznam się, że nie obejrzałem go do końca. Poprostu akcja stała w miejscu. Po 3/4 wyłączyłem
Trylogia "Władca pierścieni" - przede wszystkim nie lubie za dialogi. Nie dość, że jest ich pełno, to jeszcze niewiele wprowadzają do fabuły. Ogólnie nie interesują mnie tego typu filmy.
"Psychoza" - czepiam się tylko do "morderstwa pod prysznicem". Wyglądało bardzo badziewiasto. Morderca tnie nożem ofiarę, a nawet żadnych ran nie widać. Ogólnie cały film wypada bardzo dobrze.
"Szeregowiec Ryan" - nie lubię filmów Spielberga, bo są przeznaczone dla wszystkich. "S.R." jest przegadany, nudny i ma nielogiczny scenariusz.