Pamiętam tyle: dziennikarz zostaje wysłany do małej miejscowości, by odkryć jej fenomen - od lat nie zmienia się w niej liczba populacji. Zagadkę odkrywa zbyt późno, by móc zareagować: okazuje się, że po narodzinach nowego dziecka mieszkańcy poświęcają jednego z mieszkańców, by zachować tę samą ilość ludzi. By uniknąć buntu, większość mieszkańców ma wszczepiane w kark coś, co zmienia ich w pasywnych i spolegliwych. Jeśli nie mylę filmu z jeszcze innym, to na koniec główny bohater zostaje umieszczony w słomianej lub drewnianej kukle i spalony. Albo udaje mu się uciec, nie pamiętam.