Czarno-biały, archaiczny horror SF, pewnie amerykański. Oglądałem go w TV w dzieciństwie i jestem ciekaw, co to było. Opowiadał, co wynikło z wysłania w kosmos rakiety – w drodze powrotnej zetknęła się z jakąś obcą materią (?), po czym spadła w jakiejś wsi. Wenątrz znaleziono tylko jednego, oszalałego kosmonautę, z reszty załogi pozostała nieznaczna ilość tkanki. Szaleniec ucieka i w miejskim zoo przechodzi transformację. Później oczywiście zabija. Tyle pamiętam.