K - PAX - Howie. taak. To było coś pięknego. Pamietacie nadpobudliwego świra w okularkach? A scena w której mówi: " Prot kazał mi szukać słowika szczęścia. I potem - Bluebird! Bluebird, look dr Powell, it's a bluebird! BLUE BIRD!!!!
Był wspaniały, grał jak prawdziwy chory człowiek.
Też bardzo podobał mi się Billy Boyd w "Pan I władca na krańcach..."
mała rola, ale za to bardzo optymistyczna dla TAKIEGO filmu.
Wracając do arcydzieła K-PAX, myślę, że ten film nie został taki jaki jest TYLKO przez kochanego, wybitnego Kevina Spacey'a który tryskał dobrocią i wyrozumiałością w każdej scenie, no i dokładnego, surowego Jeffa Bridges'a ale wszyscy aktorzy grający pacjentów z kliniki na Manhattanie stworzyli z tego filmu wzruszającą opowieść o ludzkiej tragedii i przyjaźni dwóch obcych sobie światów człowieka zdrowego i chorego.