Cześć, studiuję nauki polityczne na Uniwersytecie Łódzkim, od października na IV roku. Powoli zbieram się do pisania pracy magisterskiej,a mój pomysł na temat jest mocno filmowy. Otóż "Przywódca polityczny w filmie", Ma to być praca opisująca filmowe koncepcje przywódcy politycznego, jak był ujmowany przez reżysera, scenarzystę. Jaki ma wpływ na przedstawione w filmie społeczeństwo. Chodzi mi o postaci historyczne, ale także fikcyjne. Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Zasugerujcie jakieś filmy (miło by było wraz z reżyserem i krajem produkcji), o których sądzicie, że nadawałyby się do wykorzystania. Dzięki wam bardzo.
Aha nie ograniczajcie się tylko do filmów politycznych, mogą to być równierz komedie, np. "Kosmiczne Jaja" i prezydent Mel Brooks. Wszystko może okazać się pomocne. Dzięki
Chyba najlepszy obraz, jak to nazwałeś 'przywódcy politycznego' ukazał Attenborough w ''Gandhim''- jednym z najwybitniejszych filmów biograficznych w historii, obsypanym górą Oscarów. Być może pod 'przywódcę politycznego' podciągnąć można również Heartsa, którego osoba stała się dla Orsona Wellesa punktem odniesienia w ''Obywatelu Kane''. Wprawdzie on politykiem nie był (był właścicielem ogromnego koncernu medialnego), ale posługiwał sie dokładnie jakimi samymi środkami co polityk w mniemaiu 90% ludzkości, miał równie wielką siłę oddziaływania na społeczeństwo.
Osobną kwestię stanowią prezydenci USA- były filmy, które opowiadały o jego romantycznej stronie (''Miłość w Białym Domu''), o jego walce z kosmitami (!, ''Dzień niepodległości'', ''Marsjanie atakuję''). Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu obraz Mike'a Nicholsa ''Barwy kampanii''- o senatorze (postać wzorowana na Clintonie) ubiegającym się o fotel prezydencki. Historia pokazana jest oczami młodego idealisty, i świetne przedstawia wszystkie zakulisowe 'gierki polityczne'. John Travolta w roli Stantona stworzył wielką rolę, jego senator jest bardzo niejednoznaczny, właściwie do samego końca nie wiemy, czy bardziej zależy mu na narodzie i kraju, czy na zaspokojeniu własnych ambicji.
Kawalerowicz nakręcił kiedyś film o zabójstwie Narutowicza, nazywał się bodajże ''Śmierć prezydenta'', ukazał Gabriela N. jako polityka słabego i niekoniecznie wiedzącego, co się wokół niego dzieje.
Cóż jeszcze... Był kiedyś film ''Noriega- wybraniec Boga'' z Bobem Hoskinsem w roli Manuela Noriegi. Zrobił to Donaldson, i jak sam tytuł wskazuje, próbował usprawiedliwić dyktatora, może nie była to czysta apologia, ale próba zrozumienia przywódcy-idealisty.
Pisząc o przywódcach nie zapomnij o ''Fahrenheit 9/11'' Moore'a.
Więcej grzechów nie pamiętam, jak coś sobie przypomnę to może napiszę.