przebiła Meryl Streep i Angeline Jolie w ilości filmów! Bollywood robi swoje!
Bo ma na pewno dużo występów gościnnych... stąd taka liczba filmów...
Pozdrawiam
Ilość filmów nie wyznacza jej talentu aktorskiego. Szczerze powiedziawszy to 90% jej filmów to szmiry. "Kroki w chmurach" ! na tym to przysypiałam. Cały czas próbuje grać niewinną dziewczynkę, a ma już 36 lat!
Ona jak mówisz gra "niewinną dziewczynkę" podczas gdy inne cały czas "wredne dziewczynki". Jeżeli chcesz zobaczyć Ash w innej roli niż "grzecznej" to zobacz sobie Provoked, Chokher Bali lub Khakee. Być może wtedy zmienisz zdanie.
W każdym filmie strzela takie same miny, więc poprzestanę na trzech filmach. A co Ty tak uogólniasz? nie wszystkie grają "wredne dziewczynki". Tak to jest jak ma się hopla na punkcie jednej pożal się Boże artystki!
Nie ma sensu się kłócić... aktorki- to kwestia gustu... ja słyszałam na przykład opinię o Ash... "jest przykładem tego jak nie powinno się grać, została aktorką, z powodu ładnej buzi" i to powiedział jakiś tam autorytet- wyczytałam to.
Nie jest powiedziane, że jest zła, bo mój szwagier ja uwielbia, siostra nie znosi... kwestia gustu po prostu.
Dla mnie na przykład Sharon Stone nie jest wielką aktorka z powodu wielkiej, słynnej sceny, z "Nagiego Instynktu" gdzie pokazała nogi.
Aktorstwo to kwestia gustu!
No właśnie to Ty strasznie uogólniasz jej grą aktorską. Nie wiem czy można powiedzieć, jaka jest dana aktorka po trzech filmach, gdy ma ich na koncie co najmniej pięćdziesiąt :/
Nie mam jak mówisz "hopla" na punkcie jednej aktorki, bo bardzo lubię inne aktorki bollywoodzkie, a już na pewno ich nie skreślam po obejrzeniu paru filmów. Uważam, że każda aktorka jest pod jakimś względem wyjątkowa.
Tak jak mówi koleżanka nie ma sensu się o to kłócić, bo prawdopodobnie nie doszłybyśmy do porozumienia.
"każda aktorka jest pod jakimś względem wyjątkowa." to już chyba widziałam w trzech Twoich komentarzach. I kto się kłóci? tu się tylko wygłasza własną opinię. Dziękuje :)
Wy tu dziwnie wygłaszacie te swoje opinie :P Myślałam, że zaraz przejdziemy do rękoczynów:P ;)
Jednak ja się przyczepię do czegoś innego: opinia "Bollywood robi swoje" graniczy z chamstwem! Bardzo lubię te filmy i tego nie ukrywam, ale to, czy będę je oglądać zależy odemnie... nie jestem na prochach, te filmy nie wydzielają jakiś fal hipnotyzujących zmuszających do oglądania, Shahrukh Khan, Kajol, czy Ash nie przystawiają mi pistoletu do głowy mówiąc "Dzisiaj oglądasz "Coś się Dzieje"! OKEJ????". Przecież to robi się śmieszne... jak ktoś ogląda "Mama Mia" to nikt się nie przyczepi, ale jak ktoś ogląda "Jestem przy Tobie" to "O boże fanatyzm, choroba". "Mama Mia" jest musicalem, a Masali film też jest i kropka... kultura trochę inna, ale jak ktoś lubi to będzie oglądał.
Apropo tego waszego aktorstwa... talent aktorski objawia się tym , że aktor/ka potrafi przekonać do siebie odbiorce... każdy myśli, czuje inaczej stąd inne gusta:]
Nie będę się z Tobą kłócić, bo to nie ma sensu. Ja ją lubię i już.
Tak jak powiedziała koleżanka - każdy ogląda to co lubi.
Exactly. Wszystko co różni się od czegoś tradycyjnego jest ogólnie odrzucane. Choć nie wiem dlaczego :/. Ja Bollywood uwielbiam, bo nie jest tak odrażające [jak WIĘKSZOŚĆ filmów Hollywoodzkich, w których ciągle tylko seks i seks].
Niestety, ale za niedługo filmy hollywoodzkie będą kojarzone tylko i wyłącznie z seksem. Zresztą już tak jest ... :/
Nie tylko... od oglądnięcia Mayi Memsab mam pewne wątpliwości;)
Ale, co do Mayi to tylko żartuje, mi nawet pasuje, że SRK uprawia iście podniecający sex sado macho... :P
Hollywood ma takie same priorytety jak Bollywood... mówią, że tam talentu nie ma tylko jest tytuł np. miss świata...
To nie prawda... tak samo w Bolly jak i Holly nie dadzą brzydkiej pryszczatej aktorki (aczkolwiek z talentem) do roli heroiny. W Indiach, jest ten plus, że cenzorzy utrzymują jeszcze szacunek do kobiet, poprzez nie pokazywanie bardzo wulgarnych sen miłosnych (wyjątek Maya Memsab- tutaj nie używać słowa miłość, bo to było raczej pie*****ie/za przeproszeniem).
I tu Hindusi mają rację, żeby pokazać miłość nie trzeba dwóch nagich aktorów i całowania w usta... o wiele bardziej podoba mi się scena miłosna w "KANK"(gdzie SRK wykonał bardzo uroczą moim zdaniem rzecz, a Mianowice scałował łzę Rani[wiem, że to sentymentalne, ale to jest na prawdę piękne], niż wszystkie sceny z "Nagiego Instynktu".
Masz rację. Filmy bollywoodzkie pokazują, że miłość to coś więcej niż seks. Dodatkowym plusem jest to, że dzięki nim można się oderwać od szarej rzeczywistości.
... i pozwolę sobie dodać, że nie stawiają kawy na ławę i pokazują wszystkiego... tylko uruchamiają wyobraźnie, nie musimy mieć pokazane jak aktor baraszkuje z aktorką... niedosyt też jest ważny. Musimy wyjść z kina z niedosytem... by mieć ochotę na następny film, mówiąc sobie "Tan aktor/ka grał/a świetnie... muszę obejrzeć kolejny film. I to jest piękne!
Z całym szacunkiem dla Aish.... Ale wiekszość filmów, to sa jakieś produkcje Bollywoodzkie! Mało gdzie docieraja te filmy, wiec trzeba byc pasjonatem by je dostać i oglądać. To ze trzeba je lubic, to inna prawa. Dla mnie większość filmów rodem z Bollywoodu sa takie same i nie wnoszą nic nowego....
Ale tak jak juz wczesniej zauwazono "nie ilość a jakość" sie liczy...
Wiesz... tutaj trzeba być pasjonatem żeby stwierdzić i dojść do takich hipotez...
Ja oglądam ich bardzo dużo i szczerze potrafię powiedzieć, które są nieprzeciętnymi szmirami... jest takich wiele. " Tylko 20% z całych 100 to dobre filmy... Powstaje tam tak wiele filmów z racji zbytu... ludzie tam kochają kino i oglądają, a twórcy fabułą próbują trafić w odbiorce. Ja np. często znajduje cząstkę siebie w tych bohaterach...
Powiem tak jak komedia to "Tango i Cash", ale jeżeli mam obejrzeć dobry dramat to wiem, co sobie wybrać i skąd :P:)