- ta druga tak dobrze gra swą rolę podłej i głupiej kobiety, że z tego powodu nie mogę oglądać wielu odcinków serialu (prymitywizm tej postaci na dłuższą metę nie bawi, lecz irytuje, twierdzę, że źle skonstruowano tę postać, nawet prostych bohaterów serialu lubiło się, jej nie da się lubić). Bohater jednak A. Gałły przyciąga i bawi, wydobywa z tego aktora jego talent i skłania do polubienia tej przecież niepozbawionej wad postaci.. czyli mamy to, co było nieodłączne w "Świecie wg Kiepskich" od początku, lubienie postaci słabych, grzesznych, ale sympatycznych.
Bo Ilczuk JEST ŹLE NAPISANA. Kozłowski to taki bogaty pijak/działacz, taka młodsza wersja Ferdka, tyle że pracuję i jest na stanowisku. Natomiast Ilczuk, miała być taką trochę Kelly ze ŚWB ale nie wyszło. Zresztą ona nie jest właśnie głupia(tylko wredna oraz chytra)głupia i to autentycznie była Kelly i dlatego to "zagrało" bo aktorka wyniosła z tej postaci kogoś z krwi i kości, natomiast Ilczuk to AKTORSKIE DNO, zero charyzmy, zero psychologii w tej postaci, ona jest prosto napisana(za prosto). Waldek z pierwszych odcinków, gdzie pobił Guinnessa był bardziej charyzmatyczny od niej. Scenarzyści, napisali złą postać.
Otóż to, źle napisali! Tak jakby chcieli nagle zrobić z Kiepskich pamflet spoleczny, obyczajowy, a przecież to jest serial komediowy, choć z elementami satyry społecznej.
Ale jeszcze podkreślę swietnośc postaci granej przez Gałłę. Rozumiejąc ułomnosci takiego typa, z-zawodu-prezesa, jednocześnie człowiek się uśmiecha, gdy go widzi, dekoduje komizm zawarty w tej postaci, dominuje tu uśmiech, humor, a nie walenie jednostronną pałką pamfletu. Przy okazji widzimy, że aktorow wybitnych jest więcej niż się sądzi, czasem tory ich karier były mniej szczęśliwe mimo ich sporego talentu.