Artur Barciś

8,0
33 636 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Artur Barciś

Bardzo frapuje mnie postać A. Barcisia w każdej części dekalogu (z tego, co widzę, oprócz X). Najciekawsze, nigdy nie gra tam żadnej konkretnej roli; jest tylko postacią, która przemyka w trakcie filmu. W każdej części ma tę samą zbolałą mimikę twarzy i ten wzrok jakby pełen wyrzutu. Czy jego obecność tam ma jakieś ukryte znaczenie?

Weronekk

To chyba zależy od tego jak Ty to odbierzesz. Do Ciebie należy analiza każdego z tych filmów i to jakie wnioski wyciągniesz, podobnie z postacią graną przez Barcisia. Sam Kieślowski nie wiedział kogo dokładnie ma grać. Tu masz wypowiedź Barcisia na ten temat: "Dostałem scenariusze wszystkich odcinków, przeczytałem je z zapartym tchem. Przez całą noc na zmianę z żoną je czytaliśmy, rano zadzwoniłem do Krzysztofa i zapytałem go kto to jest, kogo mam zagrać? – Nie wiem – odpowiedział. W ogóle mnie nie reżyserował. Postanowiłem, że ta postać będzie uosabiać tajemnicę zawartą w Dekalogu, Będzie łącznikiem z tym innym światem, o którym nic nie wiemy."

dotkaoch

Tak, ja ją odbieram na swój sposób, ale warto poznać inne punkty widzenia ;)
Dzięki za cytat ;)

Weronekk

W tych co go widziałem ( Na razie "Dekalogów" wszystkich nie widziałem ) to gra rolę sumienia głównego bohatera.

Weronekk

Polecam biografię Kieślowskiego, jest w niej fragment poświęcony pewnej tajemniczej postaci, myślę, że ma ona sporo wspólnego z rolą pana Barcisia.

użytkownik usunięty
Weronekk

Ja osobiście interpretuję tę postać jako Boga - choć z początku, widząc tylko pierwszą część, skłaniałem się raczej ku siłom demonicznym. Skąd ten wniosek? Barciś gra rolę milczącego obserwatora, pojawia się w najważniejszych momentach filmów. Przez większość czasu (choć nie zawsze) jest ubrany na biało, nie wiem czy zwróciliście uwagę - jako lekarz w Dekalog II, w białym stroju w I, w białym płaszczu w VI, niosąc drabinę w V (tam pojawia się w dwóch rolach). Kajak, który niesie w Dekalog IV jest podobny do krzyża, w gruncie rzeczy jego przekątne tworzą właśnie krzyż rzymski, klasyczny, znany nam z kościołów. Najważniejszy jednak mój argument jest innego rodzaju. Bezimienny obserwator pozostaje beznamiętny, milczący, czuwa nad wszystkim ale nic nie robi. Tylko raz okazuje emocje, tylko raz - gdy Lubaszenko grający Tomka w Dekalog VI mija go w stanie euforii spowodowanym... miłością. Ten jeden raz, będąc świadkiem tak wszechogarniającego, niemrawego, dziecinnego i szczerego uczucia postać ta reaguje na wydarzenia - uśmiecha się. To według mnie bardzo symboliczna scena.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Weronekk

SPOILERY

W mojej własnej interpretacji skłaniałabym się bardziej ku tezie, że jest to 'sumienie' głównego bohatera, jak twierdzi również @przemyslav07, sumienie, które w pewnych momentach wyraźniej zaznacza swoją obecność. Początkowo również twierdziłam, że być może ma uosabiać Boga, ale dla mnie jest to postać zbyt bierna, nawet w Dekalogu IX uderzyło mnie, że widziała wypadek Romana, a nie zareagowała, pojechała dalej. Do tej pory najbardziej poruszyła mnie jego rola w Dekalogu V, kiedy stał z miarą i delikatnie kiwał głową, a jego oczy mówiły: 'Nie rób tego'... :) świetny aktor.