Powiedział że ten film trzeba zobaczyć samemu żeby wyrobić sobie opinię i wstrzymał się od oceny.

w tym właśnie problem... nie sztuką oceniać filmy względnie łatwe w odbiorze, mało kontrowersyjne, jednoznaczne...
nie sztuką jest bawić się w ranking, noty filmów, których wstępne opinie można zebrać sobie ze świata filmu a potem oportunistycznie wpasowywać się w bezpieczną średnią między 5-7 w skali od 1 do 10...
sztuką jest "ugryźć" film, który budzi różne opinie, sztuką jest wydać osąd (a tego oczekujemy od kogoś kto mieni się być krytykiem) w temacie gdzie argumenty liczą się bardziej niż odczucia czy upodobania, gdzie bez asertywności jest się jedną masą gapiów kinowych, gdzie trzeba wykazać się wiedzą w zakresie filmoznawstwa...
zdaję sobie sprawę, że każdy może ripostować: sztuka filmowa czy tzw. sztuka filmowa to kwestia gustu, indywidualnych i subiektywnych ocen, ale od kogo kto powiedział A (klasyfikując jedne filmy) należy oczekiwać, że powie i B, bo inaczej to trudno budować autorytet pani Arturze !!