Tupaca mam w avku z sympatii, najlepszy jest Eminem i to jego fanem jestem. Big L'm podniecają się tylko 15-latkowie nierozumiejący co tam duka. Każdy słuchacz wie, że w grze liczy się tylko Em i jestem dumny z bycia jego fanem. Zresztą Big L i tak nic nie nagrał od wieków, cienias. Tupac nawet po śmierci dostarcza coś ciekawego. Nie to co Big L i jego freestyle o budkach telefonicznych. Nigga, please
marna prowokacja, nawet bardzo, Big L ma cos nagrac bedac martwym? Eminem najlepszy a Big L'em podniecaja sie 15 latkowie? hahaha, jest dokladnie odwrotnie, ale wiecej juz nie pisze bo wiem, ze to marne prowo a mi sie nie chce bez sensu produkować
pis jou!
Chodziło mi o nagrania pośmiertne. Prawda boli. Odkryli chłopcy na youtube Put it on i nagle każdy lokalny znafffca z Polski słucha Big La. Na zachodzie wszyscy leją na tego zapomnianego grajka. Jeden album mu się udał i wielki raper co? Eminema poznaliśmy z każdej strony. Wielka różnorodność pomiędzy albumami... świetnymi ALBUMAMI, a nie albumem. Big L paplał to samo paplał i zapaplał się na śmierć. I jemu 10/10? Pachnie mi tutaj fanatyzmem. Emciu emciu emciu najlepszy jest. holla!
Możesz nazwać mnie prowokatorem, ale piszę prawdę.
Leją z tego grajka? Gimbusku wiesz, co piszesz? Z BIG L'a nikt nigdy nie lał, ale z Eminema po gejowatym "Recovery" cała Kalifornia ma ubaw :)
HAHAHHAHAHAHAHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHHAHAHAHAHHAHAHA
Strasznie śmieszne a teraz wypierdalaj do Eminema ;)