Gra w samych tak beznadziejnych komerchach że aż żali * ściska. Aktor najwyżej przeciętny ale gra w tak dennych filmach że daje mu 2 z litości...
co Ty w ogole gadasz a widzialas/es go w 'miasto gniewu' moize to nie byla duza rola ale napewno nie beznadziejny film... i nie zgadzam sie z Toba ze facet nie umie grac... takie moje zdanie... pozdrawiam
A widziałaś "Loony Toones w Akcji", "Mumię" lub "Zakręconego"??? Jak obejrzysz sobie te filmy to wtedy pogadamy bo to że widziałaś jego mordke w "Mieście Gniewu" nie znaczy że jest od razu
anty-komercyjnym aktorem...
tak oglądałam "Mumię" lub "Zakręconego" i bardzo mi się w tych rolach podobał... nie twierdze jednak że filmy były jakieś nadzwyczajne
Nie no, jasne że umie... Przeważnie idiotę ryczącego na pagera (scena z "Zakręconego"-po prostu mnie powalił, popieram autora tematu, żal d**e ściska)... I nie okresliłabym go mianem SŁODKI, chyba ZAŁOSNY to lepsze słowo.
Do Johnny'ego:
Co to w ogóle znaczy "anty-komercyjny aktor"? Ja tego kompletnie nie rozumiem. Fraser, owszem, grał w filmach "komercyjnych" (dlaczego w cudzysłowie - zaraz wyjaśnię), ale sam ten fakt nie świadczy przecież o jego aktorstwie.
Obiektywnie rzecz biorąc Brendan Fraser jest dobrym aktorem. O jego roli w "Crash" nie ma sensu wspominać (w kontekście osiągnięć aktorskich - chyba że ktoś uważa, że zagranie w dobrym filmie stanowi osiągnięcie samo w sobie), bo była to rola niewielka i raczej niewymagająca. Jednak bardzo dobrą kreację (tak, tu można już mówić o kreacji) stworzył Fraser w filmie "Bogowie i potwory". Był bardzo przekonujący (to lakoniczne uzasadnienie musi wystarczyć, ponieważ oglądałem ten film dość dawno i nie jestem "na świeżo").
Teraz co do słowa komercja. Jest ono nadużywane. Nadużywane w tym sensie, że stało się już synonimem kiczu. Jeśli coś jest kiczowate, to... komercha, nie? Samo słowo "komercja", czy "komercyjny" nie ma jednak negatywnego zabarwienia. Oznacza jedynie, że dany produkt (film, książka) nastawiony jest na zysk. Ale sam fakt, że coś nastawione jest na zysk, nie znaczy wcale, że musi być kiczem. Oczywiście, często nim jest, ale nie musi. Przykład? Choćby "Władca Pierścieni". W ogóle całe to rozróżnianie na filmy komercyjne i niekomercyjne jest trochę bez sensu, bo granica jest dość cienka i bardzo umowna. Filmy są dobre lub złe (oczywiście jest to skala i tu też ocena zawsze będzie subiektywna - ale oparta przynajmniej o sensowne kryteria), głupie lub mądre (jak wyżej), głębokie lub płytkie (j.w.), itd., ale nie: komercyjne lub niekomercyjne.
Johnny, Brendan Fraser nie jest "aktorem co najwyżej przeciętnym" - ja wiem, że takie sformułowanie ma na celu zrobienie wrażenia, jakobyś był wybitnym znawcą tematu, ale nie ma ono nic wspólnego z prawdą - jest obliczone na poklask. Może jestem trochę niesprawiedliwy, ale dosyć mam ludzi, którzy wchodzą np. na stronę Scarlett Johansson i wypisują bzdury w stylu "brzydka, bez talentu, w ogóle beznadziejna, koniec, kropka". Wracając do tematu - Brendan Fraser jest aktorem dobrym. To, że grał w słabych filmach może co najwyżej świadczyć o złym lub, że się tak wyrażę, mało wyszukanym dobieraniu roli, ale w żadnym wypadku o talencie. I, naprawdę, nie sądzę, aby Fraser potrzebował Twojej litości.
Popieram w całej rozciągłości...
Poza tym - ludzie - nie moga istniec tylko i wyłącznie aktorzy kultowi, legendarni za zycia. Bo gdybysmy oglądali tylko ambitne filmy w koncu przestalibysmy chodzic do kina czy oglądać telewizornię. Czasem trzeba dla ducha obejrzec jakis głupawy film, nad którym nie trzeba myslec, który nie wzbudza wzniosłych uczuć... Ja lubie tego aktora bo jest po prostu luźnym, przyjemnym gościem, którego - w moim odczuciu - fajnie się ogląda... Mysle ze każdy aktor ma na swoim koncie jakies nieudane role i nie można go od razu za to besztać.
No, polemizowałbym z Twoim twierdzeniem, że czasem trzeba "dla ducha" obejrzeć coś głupawego. Zależy też, co rozumiesz przez słowo głupawy... Ale nie w tym rzecz.
Oczywiste jest, że na świecie nie ma tylko i wyłącznie świetnych aktorów (nie znoszę słowa "kultowy"), tak samo jak nie ma tylko świetnych pisarzy, naukowców, itd. Czym innym jest jednak napisanie, że Fraser np. "jest niezły, ale dużo brakuje mu do kogoś tam", a czym innym, że - beztalencie i przeciętniak. To drugie stwierdzenie jest zdecydowanie nieprawdziwe.
Ja sie nie zgadzam... Fraser jest swietnyma aktorem i w Mumii oraz w "Mumia Powraca" zagral fenomenalnie...:)
Brandonowi Fraserowi mogę polecić zmianę fachu, bo aktorem jest marnym. Jego rola w "Mumii" to dno (podobnie jak cały film). O "George prosto z drzewa" nie muszę chyba nawet mówić, bo jego rola w tym filmie była idiotyczna. No ale to w końcu komedia dla dzieci, więc nie wymagajmy zbyt wiele. Możemy jednak stwierdzić, że Brendan niezbyt dba o swój wizerunek, skoro grywa w takich chłamach. Na koniec pozostaje mi "Miasto gniewu". Fraser jest znany głównie dzięki małej roli w tym filmie. Rola ta w dodatku nie należała do zbytnio udanych. Jego głos, akcent były zupełnie nienaturalne. Zabawny jest brak ekspresji i mimiki twarzy. Fani tego aktora zachwycają się jego rolą w tym filmie, nie widząc, że Fraser to najciemniejszy punkt "Miasta gniewu". Lepiej przyjżyjcie się roli Matta Dillona, bo to on zasłużył na wyróżnienie.
Za chwilę zaatakują mnie zwolennicy Frasera podając wspaniałe argumenty typu "On jest dobrym aktorem i gra w dobrych filmach". Bardzo chętnie podyskutuję
Nie jestem fanem Frasera, ale doceniam jego aktorstwo.
Głos i akcent Frasera były nienaturalne w "Mieście gniewu"? W ogóle tego nie zauważyłem.
Każde stwierdzenie w stylu "ten aktor gra w dobrych filmach" albo odwrotnie, "gra w komercyjnych szmirach" jest z gruntu nieprawdziwe, bo zbyt uogólniające. Wybitny aktor, jakim niewątpliwie jest sir Anthony Hopkins, zagrał w wielu dobrych lub bardzo dobrych produkcjach, ale filmu "Bad Company" chyba do nich nie zaliczysz?
A co sądzisz o roli Frasera w filmie "Bogowie i potwory?
Ja nie wiem, ale wy tylko o "Mumii" potraficie pisać??:)) (wy - tzn. większość osób krytykujących). To trochę nienajlepiej świadczy o oglądanym repertuarze. I trochę śmiesznie, że do tego jeszcze są naloty na kicze i komercje, a przecież wychodzi na to, że to jest to co te osoby nalatujące właśnie oglądają. Mnie osobiście filmy typu "Mumia" niezbyt interesują i oglądałam to jedynie na zasadzie obecności w pokoju w którym 'to' leciało (robiąc co innego) więc w gruncie rzeczy ciężko mi pisać coś o aktorstwie kogokolwiek tam występującego.
Pierwszym filmem, w którym zobaczyłam Frasera (a dokładniej pierwszym w którym zwróciłam na niego uwagę) był "Las namiętności". Film jest genialny, a gra Frasera po prostu niesamowita. Po obejrzeniu "Still Breathing" stwierdzam, że on jest naprawdę znakomitym aktorem. Gra tak naturalnie, tak przekonywująco, że naprawdę rzadko, który aktor może się czymś takim pochwalić. W tej chwili naprawdę nie przychodzi mi do głowy inny aktor, który byłby porównywalnie dobry w podobnym repertuarze. Chodzi mi o styl wyglądu i typ roli. Bo nie mam zamiaru porównywać Frasera np. do Oldmana czy Pacino bo po prostu to są ludzie nadający się do innych ról, reprezentujący zupełnie inne style postaci. I w rolach, które zagrał Fraser przykładowo tych dwóch wielkich aktorów nie widzę. (No Oldman w młodości mógłby zagrać tego psychopate z "Lasu namiętności", ale nie byłby tak niewinny z wyglądu jak Fraser i w ogóle wyglądem by nie pasował). Zadziwiające jest to, że np. taki Brad Pitt jest tak popularny podczas, gdy można by porównać rolę Pitta w "Joe Blacku" z rolą Frasera w "Still Breathing" (bo i filmy są na swój sposób podobne i ich role) i z całą pewnością gra Frasera jest dużo lepsza niż Pitta.
Śmieszy mnie w tej sytuacji tekst Cześka radzącego Fraserowi zmienić fach:) i to jeszcze wypowiedź poparta jakże inteligentnymi argumentami w stylu, że rola w filmie dla dzieci była idiotyczna:)
Swoją drogą fatalne jest to zdjęcie tutaj. Zapostuluje wymianę.
Właśnie ten aktor jest świetny gra fajne komedie, dramaty, filmy przygodowe. Nie jest wcale złym aktorem. Polubiłem go za Mumie i zdania niezmienie. Każdy może mieć swoje zdanie oczywiście...........
Zamilcz dziecko drogie, bo się nie znasz... Oglądałes może 5 minut jakiegos filmu z nim i juz sie wyrywasz z jakimś idiotycznym komentarzem. Obejrzyj chociaż "Mumie" w całości i wtedy się wypowiedz, tylko tym razem napisz cos inteligentniejszego...
A skąd ty możesz to wiedzieć co ja oglądałem???? Właśnie z nim widziałem wiele filmów a obie częsci Mumii nawet mam więc sie ogarnij bo pewnie ty niejesteś wcale lepsza... Wielka mi krytyczka sie wypowiedziała od siedmiu boleści...
damiano, ale rachel jest po Twojej stronie. Ona tą wypowiedź kierowała do kogoś krytykującego - odpowiadała na ten sam post co Ty bo wiesz 'wysunięcie' postu (pionowa ścianka ramki z postem, ta po lewej) na to wskazuje, więc się nie denerwuj:) Niestety na filmwebie trochę ciężko się połapać z tymi odpowiedziami (co jest do czego) w sytuacji kiedy zrobi się już mała dyskusja i więcej osób coś napisze.
Moim zdaniem to dobry aktor, który sprawia wrażenie niezwykle sympatycznego. Przystojny dla mnie w żadnym wypadku nie jest, ale nie odrzuca mnie...
Ja miałam to szczęście, że pierwszym filmem, w jakim go zobaczyłam było With Honors z wierszami Walta Whitman`a w tle. Potem widziałam go w Still Breathing i The Twilight of the Golds. Wszystkie trzy filmy mogę z czystym sumieniem polecić i zapewnić, że ci, którzy widzieli Brendana Fraser`a tylko w Mumii i takich czy innych komedyjkach, nie podejrzewaliby go nawet o takie role.
Still Breathing jest niezwykły i magiczny nawet po latach. The Twilight of the Golds robi na mnie niesamowite wrażenie za każdym razem gdy go oglądam.
I wierzcie mi, ani w jednej, ani w drugiej roli nie wyobrażam sobie nikogo innego. Jeśli obejrzycie te filmy, sami zrozumiecie ;)
No "Still Breathing" to cudowny i właśnie tak jak mówisz - magiczny - film :) A Brendan jest tam rozbrajająco przystojny i naprawdę świetnie gra. Tego drugiego filmu, o którym piszesz nie widziałam więc zanotuję sobie tytuł i też koniecznie obejrzę :)
Ja uwielbiam tego aktora, nie mówie że jest genialny ale na pewno nie jest złym aktorem, bym nawet powiedział "magicznym".
Na pewno jest bardzo sympatyczny, wogóle taką przyjemną twarz ma.
Bedziecie wiedzieli o co mi chodzi jak obejrzycie Chożych doktorów, w którym zagrał Benna Salivanna, brata Jordan. Chodź jest to mała rola , wręcz gościnna to od pierwszego momentu w jakim on jest pokazany film jakby staje się inny.