Sześcioletnia dziewczynka opowiada starszemu mężczyźnie cztery moralizujące, ale również niesamowicie przerażające historie, żeby nie myśleć o nadciągającym niebezpieczeństwie.
Troje młodych ludzi podróżuje do małego miasteczka na Florydzie, gdzie krąży legenda o dzikich dzieciach. Gdy docierają, zostają porwani przez psychopatę.
Rok 1863. Po dwóch latach bratobójczej wojny secesyjnej wojska Unii pod dowództwem George'a Meade'a i Armia Północnej Wirginii Roberta E. Lee spotykają się w okolicach Gettysburga.
Lurene Hallet (Michelle Pfeiffer), sfrustrowana codzienną banalną egzystencją atrakcyjna blondynka, wyrusza - wbrew woli despotycznego męża (Brian Kerwin) - do Waszyngtonu. Chce uczestniczyć w pogrzebie zastrzelonego prezydenta Johna F. Kennedy'ego, który był dla niej autorytetem i nadzieją na lepsze życie. W trakcie podróży poznaje czarnoskórego Johnsona (Dennis Haysbert) i jego pięcioletnią córkę. Niebawem wychodzi na jaw, iż uprowadził on Jonell (Stephanie McFadden) z domu dziecka, a prowadzone przez policję śledztwo nie wróży mu nic dobrego. Lurene opowiada się jednak po jego stronie.
24 listopada 1971 D.B. Cooper porwał samolot Boeing 727 i wyskoczył z niego na spadochronie, kradnąc 200 tys. dolarów w gotówce, będących własnością linii lotniczych. Były komandos i agent ubezpieczeniowy wyruszają na poszukiwanie Coopera. Obydwaj twierdzą, że znają prawdziwą tożsamość przestępcy oraz miejsce jego pobytu