Co prawda, nie jest to portal muzyczny, lecz filmowy, ale co tam... Dani Filth to ikona popkultury. Jak dla mnie, na dzień dzisiejszy, mało wspólnego ma z metalem. Cała ta pseudowampiryczna maskarada dla buntowniczych dzieciaków... Eee... Ten człowiek się wypalił. To doskonały przykład kukiełki, którą możesz zlać, zerżnąć i nasikać jej na głowę, a ona uśmiechnie się tylko i wystawi rachunek. Amen.
Aż taki głupi nie, skoro trzepie kasiorę na frajerach - zbuntowanych dzieciakach, którzy kupują jego płyty, koszulki, plakaty, broszki (i całe to gówno) sygnowane logiem COF ;-)
Nie każdy musi słuchać jego muzyki. Jak się nie podoba, to nie widzę problemów. Ja tam nie mam nic przeciwko jego muzie, a zbuntowanym dzieciakiem już na pewno nie jestem od kilkunastu lat, hehe... :) I słucham go tak samo często i z takim samym zapałem, jak wtedy, kiedy miałam 14-15 lat.
każdy zespół to maskarada,
choć sama dzieckiem nie jestem to wole muzykę dla zbuntowanych dzieciaków niż "statecznych" dorosłych