Jakby tak pobawić się lingwistycznie (z całym szacunkiem...) nazwiskiem pani Doroty i ubezdźwięcznić głoski g i d, wyjdzie nam ni mniej ni więcej, tylko...sekta (!). I jak tu się dziwić, że jedna i ta sama osoba potrafiła równie przekonywująco zagrać zarówno świętą jak i wariatkę, albo zadebiutować na deskach teatru rolą Soni Marmieładow w "Zbrodni i karze"- świętej, wariatki ("jurodiwej", można by rzec...) i ulicznicy na dodatek. Zanussi też miał chyba świadomość owego "potencjału" w nazwisku pani Doroty, dając Jej rolę w "Słabej wierze"...Ba, nawet w "Show" Big Sister jest typowo sekciarską odmianą guru dla uczestników reality show. Nie da rady-
z takim nazwiskiem pani Dorota nie ma najmniejszej szansy na zagranie banalnej blondynki, choćby bardzo tego chciała. Tym lepiej dla widzów...];-P