Dlaczego Hoffman jest bardzo często pomijany przy wspominaniu tych "najwybitniejszych"? Jest De Niro, Pacino, Nicholson, a Hoffman? Jest nawet Hopkins, choć jest on znacznie słabszym aktorem od Dustina. Jest nawet, o zgrozo (!!!), Depp! A Hoffmana nie ma. Wegetuje gdzieś na 50. miejscu w rankingu. Czemu tak jest?
Przecież jego wybitność jest widoczna praktycznie w każdym filmie.
Też mnie to zastanawia. W latach 70s w latach największej formy De Niro, Pacino, Nicholsona - był na tym samym poziomie co oni.
Powinien być razem z tą trójką.
Dla mnie odpowiedź jest prosta - Hoffman nie zagrał roli ikonicznej jak De Niro czy Pacino.
Całe życie kreował doskonałe wielowymiarowe postaci ale nie zdarzyło mu się stworzyć bohatera, który zagościłby w umysłach nie tylko kinomanów ale również tych, którzy kino odwiedzają tylko, gdy wyświetlana jest jakaś wysokobudżetowa i świetnie obsadzona superprodukcja... Ciężko docenić coś czego się nie widziało, a przecież role w "Nędznych psach", "Papillon" czy "Śmierci komiwojażera" są genialne... Nie jest to jednak kino dla przeciętnych zjadaczy popcornu, a przecież dla takich widzów tworzone są takie rankingi.
Życzyłabym sobie, żeby tak było, bo dla mnie to kolejne genialne kreacje Dustina ale śledząc wiele dyskusji odnoszę wrażenie, że większość widzów chętniej "kupuje" La Mottę, Travisa Bickle w wykonaniu De Niro czy Michaela Corleone, Serpico lub Tony' ego Montanę wykreowanych przez Pacino.
Fakt, więcej użytkowników Filmwebu ustawi sobie w awatarze młodego Pacino z wesela na Sycylii niż Hoffmana jako Teda Kramera. ;) No chyba, że w grę wchodzi "Absolwent" i wiadoma scena z nogą. Pozostaje się pogodzić z tym, że De Niro czy Pacino zawsze będą na topie wśród użytkowników serwisu takiego jak ten. Chociaż każdą z tych pomnikowych "dziesiątek" można by podkopać rzeczowymi argumentami, co swego czasu robiłem.
Doceniam kunszt wspomnianej trójki, ale Hoffmana mimo wszystko cenię wyżej, nie tylko za genialne role w latach 60-80, ale i współczesne (np. Przypadek Harolda Cricka). Jego Rain Man zrobił na mnie dużo większe wrażenie niż De Niro w "Przebudzeniach" czy nawet mój ulubiony aktor we wszystkich kategoriach czyli Day-Lewis w "Mojej Lewej Stopie".
ogólnie zgadzam się z tym, co napisałes, tylko że nie porównywałabym Mojej lewej stopy, Przebudzeń i Rain Mana do siebie, bo jak zapewne świetnie wiesz, bohaterowie cierpieli na kompletnie inne schorzenia, więc nijak porównywać grę aktorską panów.
Chyba że zależało ci na porównaniu De Niro z Hoffmanem. Ja też uważam, że Rain Man wyszedł mu cudownie. Znałam chłopaka z autyzmem (niestety już nie żyje) i oglądając film byłam pod ogromnym wrażeniem jak realistycznie Hoffman zagrał. Natomiast De Niro w Przebudzeniach został przyćmiony przez Williamsa (którego uwielbiam i od ponad roku nie mogę się otrząsnąć z jego przedwczesnej śmierci). Zresztą zawsze uważałam, że De Niro jest kiepskim aktorem dramatycznym, za to w filmach gangsterskich, cóż... nie ma sobie równych :) no może paru by się znalazło, którzy są mu podobni :D
Ale ja nie porównuję "schorzeń" tylko mówię o wrażeniu jakie na mnie wspomniane role wywarły. Fakt, De Niro ma twarz stworzoną do grania typków spod ciemnej gwiazdy. Chociaż podobno Hoffman w serialu Luck też zagrał niezłego sukinsyna. Niestety, Dustin za młodu wyglądał dość pociesznie, w przeciwieństwie do Roberta właśnie, toteż ciężko go było obsadzić w roli gangstera (no chyba że takiego jak w Pieskim popołudniu ;)
Nie powiedziałbym, że Hopkins jest znacznie słabszym aktorem od Dustina. Myśle, że warsztat aktorski obojga jest na najwyższym poziomie.
Hopkins na pewno wybiera inne filmy niż Dustin. Mozna powiedzieć, że bardziej komercyjne "dzieła" i mniej ambitne role. Dlatego bardziej lubie Dustina, ale jako człowieka, nie aktora.
Owszem, ale sama napisałaś, że jest brzydki, jakby uroda miała tu coś do rzeczy. Chodzi Ci o to, że przez to, że niby jest brzydki to się nie wyróżnia? Tylko sama też napisałaś, że uroda jest nieważna. Hm... nie rozumiem. Przecież aktora wyróżnia spośród innych jego gra aktorska. Im lepsza na tle innych, tym aktor mocniej się wyróżnia, a Hoffman jest zjawiskowy w swoim fachu, więc tym sposobem powinien być na podium.
Jest bardzo dobrym aktorem ale wolę innych. Uzupełnię, że za duża uroda może przeszkadzać aktorowi facetowi.
Chyba najważniejsza jest charyzma, ekspresja. To ona kreuje aktora jako artystę; jest osobliwa i charakterystyczna dla każdego z dobrych odtwórców. Uroda jest już trudniejsza do opiniowania. Każdemu podoba się coś innego, każdy ma inny gust (no, mój jest wyjątkowo dziwny, ale to już inna sprawa).
Z jednej strony - tak, ale z drugiej... jednocześnie musi mieć taką aparycję, by łatwo było go ucharakteryzować. Co to za aktor, który w każdym filmie wygląda tak samo?...
To chyba kwestia osobowości. Wymienieni aktorzy to zwierzęta aktorskie. Hoffman zawsze stał nieco na uboczu. Zgadzam się jednak, że w rankingu Filmwebu jest stanowczo za nisko. Dla mnie TOP5.
Bo w pewnym momencie go wyprzedzili. Jak zapytasz o de Niro - zna każdy, jak o niego, to już nie każdy odpowie. Może potem złe filmy wybierał
Ostatnio gdy sprawdzałam ranking w czołówce byli aktorzy z LOTR. Nie żebym coś insynuowała, ale tak to jest, kiedy do oceniania dorwie się sporo osób jednego pokroju... chociaż wiadomo, że na takie rankingi nie ma co patrzeć. To zbyt subiektywny temat, by móc ustalić jedną, jedyną listę.
Tak jak piszą ludzie wyżej, Hoffman nie miał żadnej ikonicznej, znanej na całym świecie roli. Pacino miał Tony'ego Montanę, Michaela Corleone, czy Franka Slade'a, Nicholson McMurphy'ego, Torrance'a i Gittesa, De Niro Bickle'a i LaMottę, a Hoffman? Najbliżej było mu przy Rain Manie, ale to wciąż nie ten poziom rozgłosu co role Ala, Jacka, czy Roberta. Poza tym Pacino i De Niro kojarzymy z kryminalistami, a Nicholsona z neurotycznymi postaciami, Hoffmana ciężej zidentyfikować do jakiejś grupy. Dustin w ogóle trzyma się raczej na uboczu, w odróżmieniu do wyżej wymienionej reszty.
Nie można jednak powiedzieć, że Hoffman jest niedocenianym aktorem, na rankingach aktorskich tworzonych przez ludzi filmu, gazety, czy portale filmowe Hoffman regularnie pojawia się na miejscach nieopodal Bogarta, Nicholsona, De Niro, Pacino, czy Brando.
a co takiego napisał? toż Depp to tragedia... jego wszystkie role dramatyczne to dno, a to po nich można poznać prawdziwego aktora... wygłupy, komedie ok, szkoda tylko, że od 20 lat gra stale tę samą postać
ma dwie godne uwagi kreacje - Edwarda i Sparrowa i na tym niestety koniec... zestawianie go z wszechstronnymi aktorami pokroju J. Nicholsona, A. Pacino, R. Williamsa, D. Day Lewisa, A. Rickmana, obu Hoffmanów, S.L. Jacksona, T. Hanksa, E. Nortona, R. Fiennesa, czy nawet od biedy L. DiCaprio to po prostu wstyd i jeśli ktoś myśli inaczej, to tym bardziej niech lepiej milczy i się nie pogrąża...
Myślisz pewnie, że wyjdziesz na Znawcę, gdy potępisz młodych aktorów na rzecz tych starszych. Niestety, to tak nie działa, ale nie mój poziom dyskusji :-)
nie potępiam młodych aktorów, cenię sobie wielu młodych, niektórych nawet bardzo... tak się jednak składa, że Depp do takich już nie należy, choć próbuje się odmładzać nową żoną... pośmiewisko Hollywoodu, zwłaszcza w ostatnich latach... filmy z nim od jakiegoś czasu to zwykłe kaszany i wiele osób to powtarza... ale ok, ja się nie znam ;p hah
żeby aktor był uważany za wybitnego musi mieć to coś. A Hoffman jest nijaki. Fakt, że miał wiele udanych ról za które dostał później nagrody krytyków ale co to były za filmy? Głównie niszowe lub niezależne kino które ogląda w porywach 15% społeczeństwa. Filmy De Niro, Pacino i innych chce oglądać więcej ludzi bo są po prostu ciekawsze a głowni bohaterowie mają charyzmę, osobowość a nie są tylko pionkami z tłumu.
Hopkins jest owiele słabszy niż Dustin. To teraz jakąś kpina. Czy ty widziałeś jak on zagrał Lectera?!!
'Milczenie owiec' jest świetne, ale 'Hannibal' (znany również nieoficjalnie jako 'Milczenie świń') jest wtopą na 300% w karierze Hopkinsa.