Znacie ten mini-serial? Ed włożył w niego kawał serca. Dodałem film do bazy. PONIEŻEJ MOJE PRZEMYŚLENIA - zapraszam!
W internecie spotkałem się z prawdziwym wysypem głupich komentarzy, pisanych przez bezmózgich idiotów. Długo szukałem idealnego słowa by oddać sens i niestety nic innego poza "idiota" nie przychodziło mi do głowy.
Ludzie wyśmiewali się z podróżnika, wspominali jego płakanie na antenie, krytykowali "elektrycznego pastucha" i tak dalej. Czytjąc te wszystkie rzeczy, szczęka mi opadła...
Owe płakanie Ed'a było czymś niesamowitym. Przez to wyszła bardzo wiarygodna produkcja! Sam, właśnie z racji załamania psychicznego bohatera, zainteresowałem się tym cyklem. To był jeden w głównych atutów. Ponieważ rzadko kiedy widuje się na ekranie tak prawdziwe, wzruszające sceny. Dzieki temu wiemy jak ciężkie może być takie życie, nawet dla doświadczonego człowieka. Wiemy, że samotność może być najgorszym wrogiem. Gorszym od grasujących niedźwiedzi.
Brawa dla Eda, że umieścił i takie nagrania. Na pewno nie było dla niego łatwe, prezentowanie słabości na ekranie. Ale u mnie ma za to niewyobrażalnie wielkiego plusa! Wzruszające, piękne i uświadamiające. Ktoś kto pisze komentarze w stylu "myślałem że to twardziel a to jakaś ciota" jest impotentem umysłowym. Niech dany osobnik spędzi chociaż jedną noc w miejscu gdzie był Ed - srałby w gacie i uciekał w podskokach! Gwarantuje mu to. A komentarze na temat ogrodzenia pod prądem? A niby jak to sobie wyobrażali? Że nie zachowa się środków bezpieczeństwa i nie dołoży się wszelkich starań by mieć jakąś ochronę przed śmiercionośnymi niedźwiedziami? Komuś chyba brakuje wyobraźni (albo naoglądał się zbyt wielu odcinków z Bearem Gryllsem w roli głównej). Ed Wardle troszczył się o zapasy jedzenia, pułapki rozstawiał, łowił ryby - mimo to łatwo nie było. Niektórzy porównywali go do Lesa Strouda - "Ten koleś to jakaś pipka, Les Stroud to by mu pokazał".
Kolejny idiotyzm...
Lest Stroud jest samemu przez 7 dni... Ed Wardle był sam przez 50!
Był sam SIEDEM razy dłużej! Myślę że w takiej sytuacji i samemu Lesowi by zrzedła mina. Co z tego, ze Les "genialnie" sobie radzi przez tydzień? Niech tak ciągnie przez kolejne 43 dni! A zobaczymy!
Dla mnie spędzenie 50 dni to coś niesamowitego, za co Ed ma u mnie wielki szacunek. Wybił się niesamowicie poza efekciarskiego i kłamliwego Beara Gryllsa, poza "tygodniowego" Lesa, który wytrwałby nawet dwa razy dłużej głodując i tak dalej.
Osoby komentujące to w taki durny sposób to z pewnością rozpieszczone dzieciuchy, którym się wiele wydaje. Takiego steku bzdur i niesłusznej krytyki nie słyszałem już dawno. Dlatego budzi to we mnie tak żywe emocje! Nawet i teraz, podczas pisania.
Reasumując. Podobało mi się miejsce gdzie żył nasz bohater. Podobały mi się jego ŻYWO I NATURALNIE PRZEDSTAWIANE EMOCJE.
Szkoda, że zbyt mało poświęcił czasu na opowiadanie jakichś survivalowych ciekawostek. Równie szkoda tylu kamer i materiału.
Gdyż niestety program od strony realizacyjnej mi się nie podobał.
Ed marny operator jak widać :]
Tutaj porównam do programu Lesa Strouda. W nim mamy świetne posługiwanie się kamerami, zmienianie ujęć i tak dalej. Widza obraz nie nudzi. Niestety w przypadku Eda, mieliśmy do zerzygania ujęcia jego facjaty i tyle. Żadnej zmiany planów. Zadnego kręcenia sceny z różnych ujęć (jak u Lesa) i tak dalej.
Często też filmowany cel uciekał z kadru i tak dalej. Strasznie złe to było. Ed się tutaj kompletnie nie przyłożył. Materiał przypominał nagranie z wycieczki dla gimnazjalistów filmowane przez jednego z uczestników. Co prawda czasami Ed sfilmował to i owo w sposób ciekawszy, ale takich scen było jak na lekarstwo. Głównie oglądaliśmy same zbliżenia i rwane monologi. No i sprawa samego materiału. Taki Les Stroud potrafi w 7 dni nakręcić w miarę ciekawy materiał. A Ed za prawie trzy miesiące nakręcił tyle co nic. Trzy epizody w TV? No przepraszam bardzo ale to jakaś kpina! Chociaż nie wiem czy wina nie leży po stronie montażysty. Albo wspomniany montażysta nie miał z czego montować - filmowanie Eda.
Ale ogółem oceniam program na plus. Głównie za sprawą jego prezentera. Świetna robota i dał po sobie poznać, że też jest tylko człowiekiem! Naprawde duży plus. Przeżycie 50 z 60 planowanych dni? - TO OLBRZYMI SUKCES. Mimo bonusowej racji żywności (dobrze, że to zrobił. Żal mi go było. Zresztą sam też płakał wtedy. Wiecie dlaczego? Bo myślał sobie w głowie "O nie, nie wytrzymałem, zrobiłem to. Poprosiłem o jedzenie, jestem do kitu...")
A ja, kończąc tę wypowiedź, pochwalę się jeszcze, że jak do tej pory obejrzałem WSZYSTKIE (każdy odcinek, od początku pierwszego sezonu do ostatniego wraz z bonusowymi epizodami)
programy survivalowo-krajoznawcze, z następujących cyklów:
- Wojciech Cejrowski. Boso przez świat.
- Bear Grylls. Man vs Wild.
- Les Stroud. Survivorman.
- i teraz dochodzi: Ed Wardle. Alone in the Wild.
Pozdrawiam, Bunch.
Ta porażka którą miałem nieprzyjemność obejrzeć zmusiła mnie do zalogowania się na filmwebie bo aż muszę się podzielić spostrzeżeniami z tej żenady tak mnie to zirytowało.
1. Ogromna ilość sprzętu którą zabrał o łódce już nie wspomnę a raczej kanu. Dużo zbędnego niepotrzebny ciężaru, a co za tym idzie brak mobilności.
2. Brak porządnego schronienia prze co marzł i niepotrzebnie wyziębiał organizm, hamak na otwartej przestrzeni owiewany z każdej strony zimnym wiatrem jest absurdalny.
3. Płot elektryczny kolejna porażka, zbudowanie odpowiedniego schronienia wyeliminowałoby zagrożenie niedźwiedzi.
4. Setki pułapek rozstawianych gdzie popadnie, licząc na szczęście. Zamiast na trasach zwierzyny czy zastosowanie przynęt.
5. Jedzenie prawdopodobnie chorego jeżozwierza, wszelkie nienaturalne zachowanie zwierząt sugerują że zwierze jest chore, dodam że na Yukonie często jest spotykana plaga wścieklizny które takie zachowanie wywołuje. A jeżozwierz siedzący na czubku drzewa raczej normalny nie jest.
6. Wieczne narzekanie na głód, zamiast łowić ryby do czego miał sprzęt to woli narzekać, że nie ma co jest. Rozumiem że łososie nie wpłynęły, ale nie uwierzę że w tak dzikiej krainie, ogromnym jeziorze czy rzece oprócz łososi nie ma innego życia skoro nawet w naszych zasyfionych krajowych ściekach nie raz jadę na tydzień czy dłużej na ryby i jestem wstanie się sam wyżywić. Facet albo łowić nie potrafi, albo raczej jak mu się później przyjrzałem, jak nie biorą to mu się szybko nudzi i wraca do narzekania. Tak czy inaczej to świadczy o nim nie najlepiej.
7. Zbudowanie osłony "tej pionowej" przed czym ona miała chronić i do czego służyć tego nie wiem, jej funkcjonalność jest dla mnie nie pojęta.
8. A co do płaczu na wizji, o ile po miesiącu bym jeszcze zrozumiał (choć nadal byłoby to żałosne), to facet się pobeczał w pierwszym odcinku po dwóch dokładnie nocach na widok samolotu. Dorosły facet beczy bo tęskni za cywilizacją po dwóch dniach. Moja kobieta jeszcze się z kolesia nie przestała śmiać.
9. Żałosna podróba Toma Hanksa z Cost Away z czaszką łosia woła o pomstę.
Podsumowując jego niedożywienie wymęczenie jest tylko i wyłącznie jego winom, poczucie zagrożenia również.
Co do programu to niczego nie uczy, wręcz przekazuje zachowania niewłaściwe.
Prawda jest taka że facet niewiele potrafi, wyobraźni nie ma wcale to też program jest o niczym bo nie ma co tam pokazać.
Zamiast łowić czy polować i to pokazywać to facet pokazuje swoje wieczne narzekanie albo płacz
Ostatni odcinek właściwie cały przebaczany.
Do nikogo go nie porównuje ale z własnego doświadczenia widzę jego niekompetencje.
Jak ktoś chce obejrzeć przebaczaną dramę na wzór Big Brothera to proszę bardzo jego wybór ale jak chce obejrzeć coś więcej to absolutnie niczego więcej tu nie znajdzie.
Pozdrawiam
rozpieszczony dzieciak idiota.
Przyznam Ci kolego racje. Chłop sie kompletnie nie przygotował. Myślał, że jak spędzi tydzień w lesie to potem z górki. Zero wiedzy na tematy surwiwalu. Znikoma wiedza na temat roślin jadalnych ( gdzieś w tle widziałem pałki wodne, których pędy są jadalne ani razu nie widziałem żeby je jadł). Ciągle liczył na łososie, jak by to były jedyne ryby na Jukonie! A pod nosem jezioro, rzeka, wędka i łódź, ale typ woli siedzieć przed kamerą i ryczeć, że nie ma co jeść. Obejrzałem całą serie ale płaczliwość typa mnie już pod koniec irytowała. Wiem, że to nie jest film instruktażowy jak Gryllsa czy Strouda, ale surwiwalu tam niewiele.
Jednak szanuje Wardle'a za odwagę.
No, cieszę się, że przynajmniej podpis pasuje.
Myślałem, że podasz jakieś sensowne argumenty w swej ripoście, ale się - jak widzimy - przeliczyłem.
Pozwolę sobie wybiórczo przytoczyć:
"Płot elektryczny kolejna porażka, zbudowanie odpowiedniego schronienia wyeliminowałoby zagrożenie niedźwiedzi."
A czym w takim razie był fakt płotu elektrycznego jak właśnie nie próbą zbudowania sobie odpowiedniego schronienia?
"typ się nie przygotował", "typ nie ma wiedzy survivalowej" <--- po takich komentarzach nawet nie chce mi się tracić czasu z Wami na dalszą dyskusję. Każdy mądry bo siedzi w ciepłym dołku i negatywnie ocenia. Powodzenia panowie.
To nie jest riposta. Staram się sensownie dyskutować. A koledze Lordneo przyznałem racje bo na racje :)
Nigdy nie byłem w takiej sytuacji jak Ed i kto wie czy kiedykolwiek będę. Choć mnie to bardzo kręci dlatego lubie sie zagłębiać w tematykę i trochę poczytałem sobie. Powiedz nam gdzie nie przytoczyliśmy sensownych argumentów ?
Jeśli facet przez 3/4 filmu siedzi i marudzi do kamery jak mu źle, że głoduje (choć zabrał ze sobą dodatkowy zapas jedzenia!!) to znaczy, że jest nie przygotowany. Po za tym do takiej separacji trzeba mieć charakter, trzeba być samotnikiem lecz jak sie okazało nasz bohater nie jest. Ale szanuje go za odwagę i że spełnił marzenie z dzieciństwa. Wole jednak po raz kolejny obejrzeć sobie Strouda.
Tak na szybko bo nie chce mi się rozpisywać:
Płot elektryczny jest sztucznym/prostackim zamiennikiem odpowiednio umieszczonego i zorganizowanego obozu w tym schronienia, czyli szałasu, ziemianki, igloo .... + ewentualnego ogrodzenia samemu zbudowanego.
Dodam że przy tak długiej wyprawie totalnie niepraktycznym zamiennikiem ze względu na brak możliwości doładowania akumulatora (zakładając że tego też by mu nie dowozili), kolejna niepraktyczność wynika z samej wagi urządzenia, o czym przekonał się nasz płaczek kiedy chciał zmienić lokalizacje i nie był w stanie tego unieść a po przybyciu na nowy teren ponownie zaniedbał zbudowania odpowiedniego schronienia, a płotu już nie miał.
Tak na marginesie wypraw survivalowych to na koncie trochę mam, nie w tak egzotycznych miejscach ponieważ mnie na to nie stać i nie tak długich bo po prostu nie mam no to tyle czasu ile bym chciał. Ale ja po tygodniu z lasu czy ze zwykłej wyprawy wędkarskiej zagłodzony nigdy nie wracałem. Dodam że w przyszły piątek startuje ponownie w rejony J. Ostrowiec na 9 dni jak dam rade wydębić trochę więcej urlopu to na dłużej.
Tak więc Panie kolego nie siedzę w ciepłym domku i krytykuje bo się survivalowców naoglądałem tylko pisze z doświadczenia, a błędy popełniane przez płaczka biją po oczach, jakby płaczek się takich programów naoglądał to może by taki zmarniały z podwiniętym ogonem nie wracał do domu.
Pozdrawiam
rozpieszczony dzieciak idiota