chyba krótko jesteś na filmwebie, jeśli jeszcze Cię dziwią takie rzeczy :)
Eddiego znam tylko jako Mariusa z Les Mis. I mam bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony Marius nawet w książce jest podobno popi.erdółką i bohaterem, którego lubić się poprostu nie da, więc niby Eddie w rolę wcielił się dobrze, ale właśnie to mnie tak od tej postaci odrzuca. A na domiar złego uwielbiam Les Mis, i są fragmenty z Mariusem, które są genialne ( Red the colour of angry man, Empty Chairs and empty tables). Wokalnie niestety średnio. Ale generalnie, w filmie postawili na emocje, co się w sumie chwali, w końcu film rządzi się innymi prawami niż scena. W teatrze mamy genialne wokale, ale nie ma przepoconych płaczących facetów, całość( w przypadku les mis) jest perfekcyjnie skrojona, i oczywiście forma jest nieporównywalna, ale to właśnie te elementy w filmie, gdzie wychodzi się z narzuconych ram, pojawiają się fałsze, niedociągnięcia, nadają element ludzki.