z całym szacunkiem i uwielbieniem do jego osoby, muszę stwierdzić, że pan wood był znacznie lepszym aktorem we wczesnej młodości. w każdym filmie, jaki widziałam z jego udziałem od czasów "władcy pierścieni", drażni mnie nieco jego maniera grania. używa ciągle tego samego schematu gry, że o denerwującej mimice nie wspomnę. zdarza mu się dobry dzień i potrafi zagrać lepiej (patrz: "wszystko jest iluminacją"), ale to rzadkie wyjątki. a wystarczy obejrzeć taki "the war" i szczęka opada. jak on tam rewelacyjnie zagrał! najwyraźniej z wiekiem ubywa mu talentu :/ a szkoda, bo miał wszelkie zadatki, by zostać wybitnym aktorem. lubić go zawsze będę, bo strasznie sympatyczny z niego facet, ale fanką będę tylko jego "dawnego" talentu :) no chyba, że coś się zmieni w tej kwestii, a mam cichą nadzieję, że tak się stanie :))