Akcja "Antologii duchów miasta" toczy się w miasteczku w Quebecu w środku mroźnej zimy. Senną atmosferę tego miejsca zakłóca wypadek samochodowy, w którym śmierć ponosi nastoletni chłopak. Wkrótce okazuje się, że to dopiero początek dziwnych zdarzeń rozgrywających się na granicy świata żywych i umarłych.
W Meksyku odnotowuje się rekordową liczbę zabójstw kobiet. Ich pierwsze zbiorowe groby zaczęto znajdować w latach 90. ubiegłego wieku, a dzisiaj skala tego zjawiska gwałtownie rośnie. Przemoc wobec kobiet sięga szczytu władzy, powiązanej z ogromnych rynkiem produkcji i przemytu narkotyków. W Meksyku giną też rolnicy, aktywiści, studenci, turyści oraz dziennikarze, którzy badają źródła zjawiska przemocy wobec kobiet. Przyczyn jest wiele: od przestępczości narkotykowej, poprzez mizoginiczną kulturę, aż po handel ludźmi. Czarno-biały, hipnotyzujący, mroczny film analizuje zjawisko rozwijającej się epidemii przemocy i brutalnych zabójstw w Meksyku. Pokazuje skalę tajemniczych zniknięć kobiet w Ciudad Juárez oraz w innych częściach kraju. Przywołując wstrząsające świadectwa licznych zbrodni, szkicuje portret państwa przekształconego w gigantyczną zbiorową mogiłę z powodu bezkarności przestępców, braku nadzoru władz nieskrępowanej działalności gangów przestępczych.
Groźne napisy na koszulkach: Wystarczająco silny, Komnata tortur, Uwolnij bestię. Wielkie tatuaże, które przedstawiają mozaiki z płomieni lub piekielne postacie. A przede wszystkim mięśnie, rozrośnięte ponad miarę, rozciągające skórę do granic wytrzymałości, tworzące monumentalną architekturę. Denis Côté portretuje w swoim dokumencie kilku mężczyzn, którzy poświęcili życie na budowę muskulatury. Pokazuje ich upór i katorżniczą pracę, ale też narcyzm, trochę paradoksalny, bo trudny do pogodzenia z wizerunkiem współczesnych barbarzyńców. Bohaterowie podnoszą nieprawdopodobne ciężary, aby potem dumnie prężyć się przed lustrem, obiektywem aparatu fotograficznego lub tłumem ludzi. Reżyser patrzy na nich z fascynacją i sympatią, przyjemnie zdziwiony, że ci twardziele chcą po prostu czuć się piękni.