W jakim wcieleniu najbardziej chciałybyście/chcielibyście teraz zobaczyć Pana Butlerowskiego? Wiemy, już na co go stać, co potrafi uczycić z głosem, mimiką, oczętami- znamy potencjał, a zatem, wedle Waszej opinii, jaka postać mogłaby teraz stać się dla Niego wyzwaniem? W jakiej roli sprawdziłby się zgodnie z Waszą intuicją najpełniej?
Pewnie niewiele osób się ze mną zgodzi, ale myślę, że drzemie w nim niezły potencjał komediowy. Nie przemawia do mnie w rolach herosów i twardzieli. Chętnie zobaczyłabym go w czymś na kształt "Pół żartem, pół serio". Tylko, na Boga, nie w remake!!!
Oprócz Tepesa... Marzę jeszcze o tym żeby ktoś kiedyś "przetransponował" "Lalkę" w realia XIX wiecznej Wielkij Brytanii i obsadził Gerarda w roli Wokulskiego. To mógłby być wielki film... Gerry jako człowiek próbujący określić swoje miejsce w społeczeństwie, próbujący zrozumieć kim właściwie jest i co chce w życiu osiągnąć... Człowiek który próbuje grać zgodnie z regułami, a jednak wciąż od tego społeczeństwa odstaje na wszystkie strony... Facet z pasją życia, rozwalający zatęchłe salony samą swoją obecnością... Tego mi brakowało u Kamasa i Dmochowskiego, tej dzikości w sercu jaką miał powieściowy Wokulski.
WOW!!! Myślisz, że by to dźwignął?
A powieściowy Wokulski? Aż tak bardzo skomplikowany psychicznie to nie był chyba? Chociaż (smutek) jak przypomne sobie "Lalkę: to przed oczami stoi mi grubas Dmochowski! Dramat!!!
A ja nie bede wymyslac postaci dla niego - po prostu czekam na BURNSA. Jezeli dojdzie do skutku, to mysle sobie, ze ta rola pozwoli mu sie zrealizowac. Choc niekoniecznie bedzie to rola, ktora zaakceptuje szeroka widownia. Ale ja bede usatysfakcjonowana. Przynajmniej mam taka nadzieje:)
Tylko niestety, ku mojej głębokiej rozpaczy, "Burns" poszedł na półkę i nie wygląda żeby miał z niej zejść.
Ależ był, był skomplikowany. Smaczku dokłada fakt że stosunkowo rzadko widzimy Wokulskiego w powieści oczyma obiektywnego obserwatora, przeważnie spoglądamy nań przez oczy Ignacego Rzeckiego, dla którego Staś był wcieleniem cnót wszelakich, Izabeli Łęckiej, która swym małym rozumkiem pojąć nie mogąc ze ma tu do czynienia z prawdziwym mężczyzną (a nie kretynem którego można na nitce wodzić) instynktownie się Wokulskiego obawiała jednocześnie czując doń chwilami pociąg, tudzież innych osób z salonów. W ten sposób czytelnik staje przed tym samym problemem co sam Wokulski-musi odkryc kim ten człowiek jest.
Gerry by to dźwignął spokojnie, on naprawdę ma ogromny potencjał aktorski, inna sprawa że mocno niewykorzystany, bo większośc jego ról na nadmiar szaleństw z psychologią postaci nie pozwala, ale właśnie w tych rolach gdzie Gerard mógł z tym poszaleć był najlepszy. Patrz "Dear Frankie"-koronkowa robota w białych rękawiczkach.
No i poza tym wreszcie Staś Wokulski zyskałby taką powierzchowność jaką mu pan Prus w powieści nadał, nie dobrze ułożonego, umiarkowanie urodziwego dżentelmena (Kamas), nie obywatela o posturze i wejrzeniu szarżującego byka (ale ja pana i tak kocham, panie Dmochowski), ale mężczyzny, dobrze zbudowanego, przystojnego i wypełnionego zupełnie nie przystającą do salonów pierwotną zmysłowością, taką właśnie jaką dysponuje Gerry, co to każdej kobiecie nie tylko krew w żyłach ale i wodę w komórkach zagotuje ;)
chciałabym zobaczyć go jako Thorgala,wiem że niezbyt inna rola od jego poprzednich ale pasowałby idealnie ;-)
Dziękuję Wam za podsycenie wyobraźni :)
Zaplecze umiejetności komediowych, to również moim zdaniem potencjał do zagospodarowania. Ten człowiek jest tak błyskotliwy i dowcipny, ze szkoda byłoby zaprzepaścić tę strone Jego natury. Musiałoby to być jednak naprawde przemyslane przedsięwzięcie.
Wiedźmo, oczywiście na Twoją inwencję mozna zawsze liczyć, Masz talent do zarazania swoimi wizjami, Masz tego swiadomość? ;) Nie pomyślałabym, gdy nie Twoja sugestia o Gerrym , jako tak specyficznej mieszance emocji, jaka stanowi Wokulski, Jakże celnie uderzyłaś. Masz dar (Wiesz o czym pisze?). Aż strach pomyslec, ze mógłby się gdzies po drodze zmarnować. Szczerze chciałabym, byś miała szanse jego realizacji, i tak uciekając się do prywaty, szczerze Ci tego zyczę (i mocno Cię motywuję).
O swoim skojarzeniu z rolą dla Gerego nie napiszę. Bo się wstydzem :D
W każdym razie, pojawiło się, podczas przegladania zdjęć z Attyli i powiem (napisze) tylko, że to byłaby swego rodzaju rewolucja religijna, że tak się wyrażę.