Ja się zabłąkałem ponownie na ten filmweb i jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałem nowy układ strony, jaki pojawił się przed tygodniem, czy dwoma. Nie wiem kto za "to coś" – this thing - odpowiada, ani jakie wziął za to pieniądze, ale osobiście uważam, że pobrane zaliczki mając na uwadze osiągnięty efekt końcowy, należałoby będąc osobą honorową, zwrócić i więcej się za taką robotę w ogóle nie brać, gdyż nie potrafi się zrobić przejrzystej strony dla zwykłych ludzi - tak żeby w widocznym miejscu znalazła się wyszukiwarka chociażby, a nie żeby trzeba było się bawić przesuwaniem pasków, żeby ją w ogóle można było odnaleźć. Jak nie chcecie, żeby ktoś czegoś szukał na tym Waszym całym filmwebie, to w ogóle nie umieszczajcie na nim wyszukiwarki, bo i po co, przecież wszyscy się na filmach znają, więc nikomu ona do niczego nie będzie potrzebna...
No a poza tym jest generalna zasada: Jeśli coś jest dobre, to nie należy tego zmieniać - bo zmiany z reguły prowadzą do osiągnięcia gorszego efektu, niż efekt pierwotny. Mamy w Polsce nawet na to swoiste powiedzenie: Lepsze jest wrogiem dobrego. I chyba ten ktoś, kto jest autorem nowego projektu, w ogóle o tym nie wie. To niech się dowie wreszcie i ma informację zwrotną o swojej robocie – że jest ona do du#y!
Tak że jeśli jakiś kolejny 40-o latek zbłąka w te strony, to z pewnością lepiej by było, by mógł zobaczyć stary układ strony (np. opcjonalnie) - bo w tym ponurym, nowym „wspaniałym” świecie, jaki teraz sobie i nam stworzyliście, naprawdę nie sposób się odnaleźć.
Załogowałem się tu, ale tylko po to, by móc napisać tę krytyczną wiadomość na jakiejś tam odległej stronie, na którą rzadko kto zagląda. Ale zawsze będę mógł przekopiować tę wiadomość w dowolnie wybrane przeze mnie miejsce, byście się w końcu dowiedzieli, że to, co ktoś konkretnie ze dwa tygodnie temu z tą wcześniej ulubioną moją stroną zrobił - to była czysta dywersja...
A wracając do tych uwag kolegi, do którego wypowiedzi odnosi się ta wiadomość, to muszę stwierdzić, że za znawcę kina się uważam, gdyż w samym Iluzjonie Filmoteki Narodowej obejrzałem 820 filmów, ale tych co kolega wymienił, może z wyjątkiem "Klanu Sycylijczyków", nie widziałem. Widziałem za to w warszawskim kinie Wiedza - w Pałacu Kultury, film tegoż reżysera "Tysiąc miliardów dolarów" i to była taka beznadzieja, że aż żałowałem tych pieniędzy, wydanych na ten z roku bodaj 1985, bilet. W życiu nie widziałem tak beznadziejnego filmu i od projekcji, aż do dzisiaj pamiętam tylko jedną, bodajże końcową scenę, w której jest ranek i bohater otwiera okno na oścież. Ale po co to robi, to już nie pamiętam, ani tym bardziej po jakich wcześniejszych perypetiach. Aż dziw bierze, że nie usnąłem na tym filmie.
No, ale jeśli te pozostałe filmy są jednak na poziomie „Klanu Sycylijczyków", no a tym bardziej zbliżają się do poziomu reżyserskiego i scenariuszowego geniuszu filmu: "I... jak Ikar", to z chęcią je obejrzę. Dzięki za te namiary na ich tytuły; mam nadzieję, że kolega przeprowadził przy tym jakąś wewnętrzną selekcję i oddzielił jednak ziarno od plew...
Mietek

Zazdroszczę koledze seansów w kinie "Wiedza" (nawet tego jak kolega napisał - beznadziejnego filmu "Tysiąc miliardów dolarów" którego jeszcze nie widziałem a obejrzę na pewno bez względu na komentarze i recenzje).Co do tytułów które wymieniłem to proszę pamiętać iż są to subiektywne moje typowania filmografii Verneuila,od powyższego wpisu minęło 5 lat i trochę innych filmów mistrza udało mi się zobaczyć..Pozdrawiam i proszę do filmów podchodzić po swojemu a nie sugerować się recenzjami i wpisami,każdy ma swój gust.

Kryminał nie ma nic wspólnego z gangsterką.