Dokument przedstawia życie na polskiej prowincji, gdzie jedyną rozrywką jest cotygodniowa, sobotnia dyskoteka połączona z erotycznymi występami kobiet.
Reforma służby zdrowia przeniosła ich teraz w nowocześniejsze otoczenie, gdyż dzięki dotacji z Unii Europejskiej ich szpital został wyremontowany i wyposażony w nowy sprzęt.
Kociary to specyficzny typ człowieka. Trochę zwariowane, ale obdarzone złotym sercem, ciepłe, serdeczne. Najczęściej też samotne: z konieczności, wskutek zrządzenia losu, rzadziej z wyboru. Gdy wokół nich zaczyna brakować bliskich osób, swoje uczucia przelewają na koty: bo miłe, śliczne, niegroźne, ale też niezależne i nieufne. I bardziej bezbronne niż pies, więc bardziej potrzebujące pomocy. A kociary muszą mieć kogoś, komu byłyby potrzebne, kim mogłyby się opiekować, kogo mogłyby pogłaskać. Choćby to był tylko zdziczały, bezpański, głodny kot. Film Pawła Łozińskiego, reżysera i scenarzysty filmów fabularnych i dokumentalnych, syna jednego z najbardziej znanych polskich dokumentalistów, Marcela Łozińskiego, to cztery portrety takich "kocich mam" rozpisane na cztery pory roku. Kociara "wiosenna" zachowała jeszcze resztki dawnej urody, choć jest już panią w podeszłym wieku. Miała wielu adoratorów i bardzo przystojnego męża. Uwielbiana, podziwiana, u schyłku życia została zupełnie sama. Żyje wspomnieniami i dokarmianiem kotów. W oczekiwaniu na następną, zapewne już ostatnią miłość dopieszcza koty w ogrodzie botanicznym. Kociarę "letnią" kamera podpatruje na cmentarzu. Pewnie odwiedza tam czyjś grób, ale przy okazji zawsze ma w torbie coś smacznego dla dzikich kotów, całkiem licznych na cmentarzu. Przemawia do nich cichym, łagodnym głosem, obiecuje, że niedługo znów przyjdzie, choć one to wiedzą i bez jej zapewnień. Najodważniejsze pozwalają się nawet głaskać, inne wolą trzymać bezpieczny dystans. Pyszne kąski przełamują jednak wszystkie lody. Kociara "jesienna" na dokarmianie przychodzi z mężem. W parkowych haszczach nie brakuje dzikich kotów. Oboje prześcigają się w ich wypatrywaniu, rozpoznawaniu. Podsuwają im jedzenie, kłócąc się o to, kto ma do zwierzaków lepsze podejście i kogo one bardziej lubią. Koty zastępują im dzieci, które pewnie już dawno i daleko wyfrunęły z rodzinnego gniazda. Kociarze "zimowej", emerytowanej nauczycielce, niestraszny nawet największy mróz. Na dokarmianie kotów wychodzi późnym wieczorem, gdy psiarze już wrócą do domów z ostatnich spacerów. Pustymi ulicami ciągnie za sobą wózek z jedzeniem. Podopiecznych ma wielu, tak jak kiedyś uczniów. Mówi o kotach jak o ludziach: wymienia ich imiona, opowiada o ich charakterach i upodobaniach. Mocno przeżywa śmierć każdego z nich. Od nocnych wypraw nie powstrzymuje jej nawet wspomnienie złodziejskiego napadu, którego padła kiedyś ofiarą. Bo przecież wie, że koty na nią czekają.
Kontynuacja dokumentu "Wszystko może się przytrafić". Siedemnastoletni Tomek wraca do parku, gdzie dwanaście lat wcześniej zadawał pytania na temat życia, śmierci, miłości i samotności.
Film Pawła Kędzierskiego w przejmujący sposób ukazuje obraz powstania jaki pozostał we wspomnieniach tych "niewalczących" mieszkańców Warszawy. Zwyczajni cywile opowiadają o woli przeżycia, ciężkim głodzie, ucieczkach kanałami, egzekucjach w płonącym mieście, a także o upadku powstania i wywózkach do obozów koncentracyjnych.
Dokument opowiada historię dwóch osób - Kazimierza Wieczorka - 25-letniego konduktora, zastrzelonego 28 czerwca oraz Zdzisława Wardejna, dzisiaj znanego aktora, a wówczas 16-latka, który spędził w tym czasie trzy dni w areszcie. Losy bohaterów filmu przeplatają się. W wyniku poszukiwań Zdzisława Wardejna, jego matka rozpoznała w nieżyjącym Kazimierzu Wieczorku swojego syna. Film opowiada o związku tego, który przeżył, z pamięcią o człowieku przez wiele lat nazywanym NN.