Zanim go ocenicie, obejrzyjcie przynajmniej 5 filmów z nim. Zbyt wysoka ocena na filmwebie :(
Widziałem trzy.
1. "Na wschód od Edenu" - najbardziej mi się podobał w tej roli
2. "Olbrzym" - przekoloryzował
3. "Buntownik bez powodu" - jego specyficzny styl gry pasował do tej postaci.
Gra specyficznie... Albo się go polubi albo nie.
Też uważałam, że fascynacja jego osobą jest spowodowana przedwczesną śmiercią, później obejrzałam "Na wschód od Edenu" - i wszystkie moje wątpliwości, co do gry aktorskiej Deana, się rozwiały. :) Polubiłam go.
z Jamesem Dean'em jest podobnie tak jak z innymi zmarłymi artystami np: Freddiem Mercury'm, Jimem Morrisonem, Kurtem Kobeyn'em, Ryszardem Riedlem
Odeszli przedwcześnie, w zasadzie u szczytu swojej kariery. I to właśnie dzięki temu paradoksalnie stali się NIEŚMIERTELNI. Tylko wybitni umierają młodo!
P.S. Sam chciałbym umrzeć w takich okolicznościach.