Podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie (1980) przed decydującym przejazdem jeźdźca Jana Kowalczyka miał powiedzieć: "A teraz proszę państwa wszystko w rękach... konia". Albo gdy miał wypowiedzieć obco brzmiące nazwisko, często się kompromitował, bo języki obce znał słabo, maturę zdał dopiero eksternistycznie w wieku 40 lat. A jednak mimo jego słabości (zarzucano mu szowinizm, brak wiedzy, narcyzm) w oczach ogromnej rzeszy wielbicieli, dzięki niezwykłemu talentowi komentatorskiemu, pozostaje nidoścignionym wzorem sprawozdawcy sportowego.