Widać jak bardzo Kolski zainspirowany jest Marquezem. Ładnie obrazuje nieuchwytny klimat magiczności z książki Kolumbijczyka, ale często przesadza dosłownie kopiując go, np. scena z "Pograbka", kiedy Kuśtyczka robi sobie spodnie z wycięciem w odpowiednim miejscu :). Zastanawiam się czy Kolski dałby radę z ekranizacją dzieła, które jest takie niefilmowe? Chyba tylko oni i Lech Majewski mają na to szansę.
witam, uwielbiam filmy JJ Kolskiego nie mniej niż twórczość Marqueza (nie pamiętałam scen, o których wspomniałeś, chyba muszę sobie przypomnieć "Pograbka"), ale nie jestem pewna czy JJ Kolski powinien brać się za "Sto lat samotności". Jedynym nie autorskim scenariuszem, który odało się Kolskiemu przenieść na ekran był "Daleko od okna", "Pornografia" natomiast była zupełnie nie gombrowiczowska i wydaje mi się, że "Sto lat..." według Kolskiego wzbudziłby wiele kontrowersji. Pozdrawiam
Jeśli lubisz Kolskiego to zamiast czytać Rarqueza przeczytaj książkę pana Jakuba KULKA CHLEBA ;) Coś pięknego ;)