Wstaje codziennie rano ze świadomością, że nienawidzą go miliony internautów (co widać po gigabajtach obrazków na kwejkach i innych "śmiesznych" stronach). W mojej opinii ci, którzy tak się nad nim pastwią w sieci, to nieudacznicy, którzy nie mogą znieść, że szesnastolatek trzepie nie tylko konia, ale także niezłą kasę.
Jak sie nie podoba, to nie oglądać, tak jak ja.
... i ch uj!
Czyli codziennie rano jest wdzięczny im za to, że przez swoją nienawiść, wypychają jego karierę na wyżyny. Pare latek minie i każdy z tych haterów będzie się bawił przy Bieberze. Kiedyś wszyscy nie lubili disco polo a dzisiaj szaleją na parkiecie niczym koty na amfetaminie. Im bardziej ktoś go nienawidzi tym większa jest szansa, że pierwszy będzie leciał na parkiet krzycząc "bieber lecimy!" To jest pewne i nieuniknione. A prawda boli najbardziej.
"Od nienawiści do miłości jeden krok" ;)
Jeśli ktoś nas nie interesuje (bo nam się nie podoba jego muzyka, gra aktorska, zachowanie itp.) to normalnym zachowaniem będzie ignorowanie tego kogoś, no nie? Hejterzy zachowują się wręcz przeciwnie - nakręcają się tą osobą, ponieważ wyzwala w nich emocje - coś jest jednak na rzeczy... ;) Buehehe