Po samobójstwie narzeczonej Witkacego, które ten uznał za (częściowo?) zawinione przez kompozytora, zerwał przyjaźń z Szymanowskim, ale po latach wznowił kontakty. W swoich powieściach też pisał o Szymanowskim, jeśli dobrze pamiętam, to dokładnie w 'Nienasyceniu" pisał o muzyce przyszłości, o "perwersyjnych" (lub "dzikich") kompozycjach Szymanowskiego - wprost użył jego nazwiska, ale oznaczało to podziw, respekt dla tej muzyki.