Jakie znowuż arcydzieło :? Kolejny kitowy film s-f, gdzie zamiast spójnego i wciągającego świata postawiono na "gwiazdy". Wprawdzie Charlize wygląda świetnie, ale reszta to jakaś porażka, zwłaszcza te "powalające" sceny walki, które wyglądały, jakby je przedszkolak układał.
Film beznadziejny, nudny, kiepskie efekty specjalne, w końcówce efekty przypominały mi Star trek ze wcześniejszych lat ;/ Chociaż i tam były lepsze efekty. Jedyny plus tego filmu to tylko Charlize Theron
Totalnie się nie zgodzę. Zbuntowana (której nie oglądałeś, jest prawdopodobnie jedynym filmem, na którym warto zawiesić oko. Reszta to typowe amerykańskie ścierwo, przeładowane efektami specjalnymi jak amerykańskie aktorki porno botoxem i silikonem.