Twarz pewnego banku polskiego... Strach sie bac, kto bedzie nastepny...
Wiele gwiazd gra w zagranicznych reklamach. Choćby George Clooney reklamuje kawę. A ostatnio dołączył do niego Matt Damon w tej samej reklamie Nespresso. Leonardo DiCaprio reklamuje(mował?) Jim Beama w Japonii. Dennis Hopper, również Japonia, jakieś świństwa do kąpieli. Paul Newman - Maxwell House, Orson Welles i Sean Connery, Francis Ford Coppola i Akira Kurosawa - whiskey w Japonii, Jennifer Aniston - Heineken.
Poza tym Brad Pitt, Scarlett Johansson, Julia Roberts.
Sporo tego. A najlepiej mówił o tym Clooney. Skoro zamiast grać w kiepskich, ale dobrze opłacanych filmach, może reklamować kawę we Francji, a z zarobionych pieniędzy kręcić filmy, które chce kręcić, nie musząc przy tym martwić się, czy ktś je obejrzy, to będzie tak robił dalej. I kij w oko wszystkim, którzy uważają to za zejście na psy.
Dennis Hopper powiedział, że gdyby mógł kręcić jedną taką reklamę w Japonii rocznie, to przeszedłby na emeryturę. Tak dobrze tam płacą za pokazywanie swojej twarzy. Damon za występ w reklamie Nespresso dostał 150 000 dolarów za każdą sekundę przebywania na ekranie, co dało mu w sumie chyba 6 milionów. Hopper za taką kasę mógłby nakręcić kilka "Easy Riderów". I jeśli dzięki temu Clooney może i będzie dalej robił filmy na miarę "Good Night and Good Luck", to nie mam nic przeciwko.
Mocno zszedłem z tematu. Ale zmierzam do tego, że wolę oglądać kogoś w kijowej reklamie, niż kijowym filmie.
Dokładnie, świetnie napisane.
Polacy wciąż postrzegają występy w reklamie gwiazd światowych przez pryzmat naszych rodzimych sław i celebrytów, czyli obciachowo.
Co w tym złego? To normalny człowiek, który potrzebuje zarobić jak każdy inny, a jako że ostatnio filmy Amerykańskie stoją na bardzo niskim poziomie intelektualnym (efekty przejęły kontrolę nad fabułą) to nawet tacy genialni aktorzy jak Kevin próbują sił w serialach, które ostatnimi czasy są lepsze od niejednego "hitu" kinowego, a nawet grywają w reklamach.