I media powinny uszanowac jego prywatne zycie - nigdy nie zabiegal o ich zainteresowaniw, a ni nie udzielal wywiadow bo nie musial, a to co obecnie sie dzieje w tych debilnych tabloidach to jakis koszmar...
pan M Stuhr ma dość mediów i leci z tym problemem do ...mediów. Jakoś o życiu prywatnym Pokory, Gajosa, Fronczewskiego i innych PRAWDZIWYCH aktorów trudno cokolwiek usłyszeć. A o nim słyszy się ciągle. Nie dziwota, że jak ktoś wszem i wobec udziela się i wypowiada poglądy na różnorodne tematy, to jest na jego osobę popyt.
Aktor z szacunku dla widza nie może obnosić się ze swoją prywatnością, poglądami, gustem itp. Wtedy, wcielając się w rolę może widza zaczarować bez, widz uwierzyć w postać, bo nie ma całego bagażu prywatności aktora w pamięci.
Po co mi wiedzieć, że ten, czy tamten/ta lubi schabowe, ma orgazm wielokrotny, babcia gotowała mu pysze kluseczki i uważa Polaków za takich i owakich? A jeżeli już decyduje się swoim hmmm...autorytetem zabrać głos w sprawie. to niech liczy się z odzewem.
W tym tygodniu nawet Stuhr senior w "Newsweeku" zabrał głos, co tydzień ktoś z klanu Stuhrów tłumaczy się z rodzinnego marazmu prowokując namnażanie się sensacji, a żeby było śmieszniej robią to w gazecie, która należy do tego samego koncernu co "Fakt", który przodował w relacjach o niewiernej żonie...
No tak, ale jednak, gdy ktoś gnoi jego żonę w mediach to może jako facet chciał ją przed tym bronić tą wypowiedzią. Maciek nigdy nie wypowiadał się na bezsensowne tematy, nie latał po szmatławcach, nie pozował na okładkach,nie gadał o prywatnych sprawach. Rzeczywiście ostatnio trochę wrzało na temat "Pokłosia", ale w porównaniu z tym co się teraz dzieje to jest po prostu pikuś. Codziennie można zauważyć po 5 "newsów" na temat Samanty i Maćka. Nawet jeśli coś się im popsuło to chyba ich prywatna sprawa. Ludzie to po prostu hieny, jeżeli ktoś dla pieniędzy doprowadza kogoś do łez, to nie powinnien nazywać się człowiekiem, on jest anonimowy więc nie ma o co się bać, ale niech pomyśli jak musi się czuć osoba po drugiej stronie.
hienami powinno się nazywać współczesnych dziennikarzy, którzy w myśl parweniuszowskiej zasady - nie ważne jak, ważne, żeby mówiono- korzystają z popytu na daną osobę. A o panu Stuhrze było ostatnimi czasy głośno za sprawą jego prywatnych zapatrywań na pewne kwestie. Pierdzielił 3 po 3, sympatia widzów spadła, rozszumiały się fora = dziennikarze mają łatwy chleb. Zamiast usunąć się w cień, facet brnie w to dalej.
A zresztą, takie czasy, że dla bycia na fali, celebryci sprzedają wszystko z prywatności. Niby przypadkiem wyciekają najintymniejsze sprawy. Dlatego na każdego celebrytę, który publicznie pierze brudy patrzę podejrzliwie. Może w tym przypadku jest inaczej. Może...