No jasne, że ci się nie zrobi, chyba nie myślisz, że bym ci zaleciła googlowanie na poprawę nastroju. Chociaż z tobą to nigdy nic nie wiadomo... A nuż 30 lat w psychiatryku wprawi cię w ekstazę.
W psychiatryku czy na zewnątrz.. co za różnica ;P
żartuję <żeby nie było wątpliwości>, ale ostatnio skończyłam czytać "Krainę prozaca" i w końcu ta kobieta najprościej mówiąc zirytowała mnie. Całe to pieprzenie jaka była nieprzytomna, ale pamięta co kto powiedział, co ona odpowiedziała, jak najpewniej wyglądała w tej chwili, kto na to zrobił duże oczy, gdzie stał stolik, co na stoliku itd. itd. ...marudzenie, że nie miała siły się podnieść, ale zwiedziła na piechotę całą okolicę itp. itd. ... Boże mój!......
Postać z filmu "Pokolenie P" całkiem polubiłam, ale dziewczyny z książki, na podstawie której to nakręcono nie zdzierżę ;P Zwłaszcza, że kurde zasuwała na prozacu i licie i wygląda na to, że lit o wiele bardziej jej był potrzebny i w związku z tym i po opisie zachowań widać, że miała psychozę depresyjno maniakalną czyli afektywne zaburzenie dwubiegunowe, a nie depresję po prostu i kurde w ten sposób tylko wprowadza ludzi w błąd i odnośnie choroby i odnośnie działania prozaku. I w ogóle co za kretynizm brać na raz i lit i prozac jak w odniesieniu do serotoniny działają dokładnie przeciwstawnie. Ludzie i psychiatrzy wśród nich, to zamiast zmniejszyć dawkę danego leku i ustalić najmniejszą możliwą, a działającą, to walą od razu duże dawki i potem następne leki, żeby zbić zbyt silny efekt, tego, co wywołali własnie za dużą dawką.
Mater nostra dolorosa... czy nikt nie podziela mojego zachwytu nad tragiczna historia talentu Camille...?
Aaaa przypomniało mi się... oglądałam film http://www.filmweb.pl/film/Camille+Claudel-1988-4431
tyle, że mało go już pamiętam. Bardzo dobra rola Adjani. Zaznaczę sobie do ponownego obejrzenia.
A dziś o 20tej na Ale kino! "Zakopana Betty". Chyba fajne.
Wcale nie zaskoczyłam. I tak googluję swoje. Nie daję się urabiać ;P
Tylko tak mi się przypomniało o tym filmie, bo pomyślałam, że mnie za to pogłaszczesz czy coś....
;PPPPPPPP
Aż się specjalnie załoguję, chociaż padnięty jestem.
"Camille Claudel" świetny film, z tym że zapewne 3/4 jego wartości to Isabelle Adjani (w sumie jak zwykle).
Ale posłuchajcie piosenki o Camille, uwielbiam ją http://www.youtube.com/watch?v=fPixZq9JJuI
Jezu Martin, dzięki, już myślałam, że nikt na tę nieszczęsną Claudel pozytywnie nie zareaguje, a ja mam fioła na jej punkcie! "Walc" bym w naturze zobaczyła, tylko go nie mogę namierzyć - chyba w muzeum w Poitiers jest, a mi tam nigdy jakoś nie po drodze... I do tego go narzeźbiła pod wpływem Debussy'ego...!
Masz za to Wilku wersję en francais, wykonawczyni ta sama, może też uwielbisz :D
http://www.youtube.com/watch?v=Wy-jBQwc7qU
Też już uwielbiam ;P
Ale to akurat wolę po polskiemu
(chociaż z zasady lubię piosenki po francusku, bo ładnie brzmią, a niewiele z nich rozumiem;).
Jakaś kretynka na forum filmu napisała, że ten utwór jest "debilny" - miałem ochotę szczerze napisać jej, co o tym myślę.
Z dużym trudem zachowałem resztki kultury :(
Jeszcze inna wersja piosenki w dobrej jakości http://grzesioo.wrzuta.pl/audio/79xP4kZsAiP/camille_claudel
Aha, i tekst francuski, please, bo nie mogę znaleźć.
A ja to nikt? Przecież pierwsza napisałam o tym filmie :( Film był bardzo fajny, ale leciał wieki temu, więc mało go pamiętam.
Boże! Jaka czuję się niekochana....
Ale na serio - myślisz, że wiele osób wybrałoby duszenie się w torebce foliowej? To jest strasznie nieprzyjemne. Jeszcze rozumiem jak byś proponował "torbę wyjścia", ale do tego też trzeba być bardzo sprawnym w oddychaniu.
Nie no, żartuje.
Ale jeśli się odpowiednio oszołomisz, nawet torebka wystarczy.
Najbardziej lubię tych młodych Japończyków, którzy się umawiają przez internet i popełniają zbiorowe samobójstwa, często przy pomocy spalin...
Przez ciebie nie mogę poprawić literówki.
Nie przesadzajmy z tą ekologią wszędzie. Śmierć to dosyć ważny moment.
Ale jak ktoś się w ten sposób zabija, to nie chowają go razem z tą folią na głowię ;P Przed pogrzebaniem raczej ją ściągają ;P
A ogólnie i tak lepsza estetyka niż rozbryzg na metrze ;P
Ułatwiłby archeologom datowanie - od razu jadą: "przełom XX/XXI (kultura wczesno-postkomunistyczna)".
A dużo gorzej wyglądałby szkielet z papierową torebką na czaszce.
Jak ekologicznie zapakowane zakupy :) Aczkolwiek w plastikowej, to i tak kojarzy mi się z pomidorami, więc nie wiem co gorsze :)
Swoja drogą śmiesznie by było, gdyby ludzi tak grzebali z tymi wszystkimi rekwizytami.
Współczesny homo consumens powinien być chowany w pełnym rynsztunku
- wraz z koszem i zakupami z Auchan, osprzętem elektroniczno-komputerowym i chociaż z małym fragmentem ukochanego auta, którym jeździ na zakupy do pobliskiego kiosku; ponadto trumna obsypana kartami płatniczymi i kartami oraz bonami rabatowymi (oczywiście im więcej, tym hardziej wystawny pogrzeb).
hehe nie sądzę :) w chwili kulminacyjnej zaczniesz mocniej wdychać i pewnikiem się przedziurawi, a poza tym pewnie trochę przepuszcza i wydłuża cały proces. No i trzeba pamiętać o tym, że to trzeba obwiązać taśmą wokół szyi, więc nie da rady być na tyle naćpanym prochami, żeby śmierć nie była nieprzyjemna i jednocześnie, żeby być na tyle przytomnym, by zawinąć tą taśmę. Niezłym sposobem jest ta torba wyjścia, bo wdycha się tam hel i ponoć jest tak dobrze, jak przy zasypianiu, no ale trzeba dobrze oddychać, by najpierw w pełni opróżnić płuca i faktycznie całkowicie napełnić je tym helem. Inaczej kończy się na nieudanej próbie, albo właśnie też nieprzyjemnym zwykłym dyszeniu. Tak czy siak Nembutal rządzi.
:) Widzę, że masz w pamięci moje preferencje ;P
No więc robryzg na szybie metra także wydaje mi się skutecznym, aczkolwiek uświni się całe metro. No i tak jak pisałaś - chuj wie czy jednak jakoś człowieka nie odrzuci w bok, choć mi się wydaje, że jednak nie. A taki Nembutal daje przyjemne zaśnięcie po prostu. Tak więc myślę, że jednak on rządzi.