Z początku myślałem że Manson po prostu wyśmiewa postać człowieka, i to jego globalny obraz. Wyśmiewa przywiązanie człowieka do Boga, jego złudną nadzieję że ktoś na górze czuwa nad nim, a także współczesny trend bycia oryginalnym. Myślałem że on to wszystko widzi i parodiuje to na swój sposób, lecz zrozumiałem że on to robi nieświadomie. Tak naprawdę on nie jest geniuszem, tylko głupcem.
Ok, geniuszem nie jest, ale inteligentny owszem.
I to co robi jest w zupełności świadome.
Jak sam twierdzi: ratuje świat od banalności!
I brawo, bo mu się udaje. Facet jest niepowtarzalny!
Jakby był głupcem to dalej mieszkał by z rodzicami pracując w sklepie z płytami jak 20 lat temu...