Fenomenem aktorskim na pewno nie była, jednak oglądając filmy z nią, przyjemnie się spogląda na tę klasyczną otoczkę dawnych filmów, które na swój sposób lekko sztampowe, to jednak mają w sobie jakąś magię. Przyciągają tym powiewem, który pozwala patrzeć na dawne Hollywood, głównie osoby z tego otoczenia, zwłaszcza te światowe typu Clark Gable, Natalie Wood i wiele, wiele innych tchną ciekawą fascynacją, a ich często zobrazowane biografie ogląda się z przyjemnością, jeśli trzymają się określonego scenariusza i nie uchodzą za typ przesłodzonych.
Marilyn Monroe ton ciekawa postać na bazie filmów dokumentalnych oglądanych z nią- takie wciągają i pozwalają brnąć przez jej chaotyczny życiorys, w którym więcej było dramatów i jej różnych dolegliwości psychicznych. Miłosne zawody, których doświadczała non stop i niewyjaśniona , tajemnicza śmierć, która waha się między przypadkowym samobójstwem związanym z przedawkowaniem barbituranów, uchodzących wtedy za idealny środek uspokajający lub zlecenie jej zabójstwa przez prezydenta USA lub jego brata Roberta. Jedyną osobą, która kochała Marilyn bezwarunkowo był Joe DiMaggio, który trwał przy niej i zawsze jej pomagał. Szkoda tylko jej młodego, bo zaledwie 36-letniego życia, może już wtedy powoli schodziła w wiek emerytalny jako aktorka, jednak na pewno mogła zagrać wiele przyzwoitych ról, kto wie, może ktoś dałby jej kreację, w której mogłaby pokazać, co potrafi ? Nie jakaś słodziutka blondyneczka, ale może "coś z pazurem" ?