Po pierwsze jeżeli scenariuszowa Monika miała być tak groteskową histeryczką działająca na nerwy to rzeczywiście udało jej się przynajmniej wczuć w postać, jednak jest to kolejna już w ostatnich latach rola którą Żmuda przerysowała. Nienazywajmy jednak tego kreacją bo to nadużycie. Jak słyszę o kreowaniu roli to od razu mi się przypomina Dany De Vito jako Pingwin w Batmanie czy Johhny Deep Jako Kapitan Jack Sparrow. Jak patrze na te dwie role to ani przez chwię nie mogę wyjść z podziwu jak oni się zaangażowali w wyżej wymienione role . Na wpływ oceny gry aktorskiej ma też jeszcze jedna ważna rzecz - dobór relacji między aktorami. Gdy obok siebie grają aktorzy z różnymi warsztatami jeden z nich albo wypada gorzej przy drugim, albo zachodzi swoistego rodzaju chemia na planie i aktor z bardziej rozwiniętym warsztatem "zaraża" swoim potencjałem aktora z którym odgrywa daną scene. Pije tutaj do Aldony Jankowskiej, gdyż ona najczęściej partnerowała Żmudzie i od wielu lat miałem okazję ją oglądać w telewizji i wiem że aktorką jest wszechstronną o talencie komediowym nie zapominając. Więc na końcowy efekt gry Marty w roli Moniki Miller niebywały wpływ miał dobry kontakt z Aldoną która grała rolę Bożeny Miller.

Depp i kreowanie to już jakiś żart..