I był koncert w Pradze, i mnie tam, oczywiście, nie było!!! A powinnam tam być i na własne uszy usłyszeć "We are My Chemical Fucking Romance" :) z ust Gerarda... A supportem był Billy Talent, ich też bardzo lubię:( Idę się upić:) Buziaczki:*
Eh, alkohol dobry na wszystko. Ale, jeśli patrzeć na Gerarda, łatwo się uzależnić... Koncert w Pradze... To musiało być... piękne.