Czytałam przypadkiem na stronie dziennika "POLSKA THE TIMES" recenzję „Bruno” z Sachą Baronem Cohenem i zgadnijcie na kogo się natknęłam?- :-) W filmie pojawia się dowcip na temat Orlando Blooma. Muszę to obejrzeć:-).
Oto ten fragment :
"Z tym że teraz aktor bierze pod obcas nie Żydów (przewrotność losu sprawiła, że Cohen sam jest praktykującym starozakonnym), nie nieszczęsnych Kazachów ani ogłupiałych dobrobytem przeciętnych Jankesów, ale homoseksualne lobby rządzące amerykańskim show-biznesem. W tym celu przybiera postać austriackiego geja Brüna, reportera telewizji specjalizującej się w modzie, który rusza za ocean z misją zdobycia sławy i stania się najpopularniejszym Austriakiem "od czasów Adolfa Hitlera".
I aby to osiągnąć, nie cofa się przed żadnym, nawet najbardziej niesmacznym chwytem. Wystylizowany na blond wampa w lateksowym przyodziewku odbywa tourneé po pokazach mody, słynnych restauracjach, a przede wszystkim po rezydencjach gwiazd. Do wściekłości doprowadza Naomi Campbell, lżąc ją od medialnych suk, Madonnę, nazywając ją transseksualną kolekcjonerką gwiazd, a nawet Orlando Blooma, aktorskiego idola nastolatek, którego najpierw próbuje zaciągnąć do łóżka, a gdy ten ciągle staje okoniem, publicznie oskarżając o bycie kryptogejem."
Z tej strony strony:
http://polskatimes.pl/kultura/film/138804,seksmisja-nastepcy-borata,id,t.html#ma terial_1
Dzięki za informację. Żarty Cohena nie ominą nikogo, poczynając od wyznania, narodowości, na orientacji seksualnej kończąc :-) W poprzednim filmie, "Boracie", Sacha robił sobie żarty m.in. z Pameli Anderson. Z chęcią obejrzę "Bruna", żeby zobaczyć go w tych prześmiesznych kostiumach. Jedno jest pewne - do jego filmów trzeba podejść z dystansem.