Dla wszystkich fanów obowiązkowy! O czym mowa?
Oczywiście ---) " Capote"!!!
Chciałabym napisać coś wiecej, ale czuję że właściwych słów mi brak!
Fantastyczny!!!
To prawda, zachwycał już od dawna, ale popis w "Capote" przejdzie do historii kina. Brawurowa, niezwykła kreacja, dopieszczona w każdym calu - od delikatnego ciapkania i tonu głosu, po postawę, drżenie rąk, to, jak patrzył, jak się uśmiechał, jak udawał - jako Truman - przez cały czas.
Mi też drżały ręce pod koniec filmu. Wielka, wielka rola i niezwykły aktor...
TAK x 100!
Wracam z Capote, nie wiem czy mi smutno czy nie!
Jestem rozdarta!
Film świetny...
"Capote" - rewelacja, ruchy, mimika, głos... majstersztyk!
Szkoda mi było Perre'go... nie wiem czemu, ale wzbudził u mnie jakieś litościwe a wręcz ciepłe uczucia, ale ten drugi właściwie nikogo nie zabił winien dostać dożywocie, bo nie sprzeciwił się morderstwom!
;-)
no we mnie też:) Perry był fajny:( ej, ja cvhyba nie oglądałam żadnego filmu z tym aktorem, oprócz "capote", więc, on chyba nie ma naprawdę takiego głosu?!?!?!