Muzyka Pink Floyd.. jak już wcześniej wspomniałem magiczna. Jednak może ktoś mi wytłumaczyć zachwyt początkami kariery, z Sydem? Jakoś nie potrafie ogarnąć tego 'piękna', po odejściu Barreta, kiedy Waters z Glimourem wzięli się za poważne kawałki, możemy mówić o muzyce ponad czasowej, magicznej i wspaniałej, ale piosenki typu See Emily play albo Bike 'I've got a bike. You can ride it if you like.
It's got a basket, a bell that rings and
Things to make it look good.
I'd give it to you if I could, but I borrowed it.' sam tekst brzmi trochę jak z repertuaru Arki Noego, co wydaje mi się urąga trochę doskonałości tej grupy. Nie chce oczywiście obrazić żadnego fana Pink Floyd, bo i ja się do nich zaliczam, tylko chciałbym aby ktoś mi wyjaśnił magię Szalonego diamentu ;)
No tak magia Szalonego Diamentu jest niepodważalna. Ja również jestem totalnie zwariowaną fanką tego zespołu (doszło nawet do pisania pracy licencjackiej na temat ich muzyki) i repertuar PF uważam za arcydzieło pod każdym względem. Co do krążków PF przed odejściem Syda hmm..też wiele razy się zastanawiałam jak to interpretować , w co się zagłebić, czy jest w tym w ogóle coś co mnie pochłonie, nawet nie do reszty. Myślę że Syd wykreował niejako charakterystycznego ducha Pink Floyd w którego energie wlali Gilmour i waters potem. Te pierwsze utwory są jeszcze zbyt banalne aby się nimi do reszty zachwycić, nie maja jeszcze tyle treści ani tej widocznej ani tej ukrytej, są to początki jak wiemy, nie ma się co dziwić, aby rozwinąć swój geniusz i potencjał trzeba pracy pracy i jeszcze raz pracy, tak jak Bach i inni utalentowani ludzie. Co do piękna którego nie możesz ogarnąć, nie ma się co dziwić, ono się dopiero kreuje w tych kompozycjach, jeszcze sie nie wykluło.
Właściwie to nie odpowiedziałam na Twoje zastanawiające pytanie, ale chyba nie mogę, bo w moim otoczeniu jest bardzo niewiele osob lubiących i ceniących Pink Floyd, a już na pewno takich które słuchaja lub wiedzą o istnieniu wczesnej dyskografii. Nie spotkałam się także z nikim kto wychwalałby ten wczesny repertuar sprzed 1970.
P.S. Jeśli mogę zapytać, z jak wieloma opiniami wychwalającymi początki kariery z Sydem się spotkałeś?
Pozdrawiam , DarkSide:)
To nie ma przedstawiac zadnego przeslania ;). Te teksty i ta muzyka (rock psychodeliczny) to czysty surrealizm. Mozna sobie wyobrażać co sie chce. Najwazniejszy jest klimat jaki tworza i pozwalaja przeniesc sie w kompletnie inny swiat. JEsli ktos nie potrafi to najlepiej sie to robi na haju ;)))
Inaczej mowiac to jest taka sztuka dla sztuki. Zabawa dzwiekami, eksperymentowanie, awangarda. Ta plyta wtedy taka byla. Inna niz wszystkie i to co sie do tamtej pory nagrywalo. TAki underground.
Zeby moc wyrobic sobie wlasny niepowtarzalny styl to od takich rzeczy trzeba zaczynac, a nie sie wzorowac na czyms lub kims.... A PF taki styl sobie wyrobili. ;) Zaczynali na kompletnym bezsensie konczac na koceptach ;)))
Mi osobiscie tez sie nie wszystko podoba. Ale sa perelki. Taki jak Interstellar Overdrive(preferuje te koncertowe nie studyjne) czy astronomy domine. Juz same tytuły sa odjechane, surrealistyczne. Trzeba widziec dwieki i slyszec obrazy ;). Kompozycje imo maja duza wartosc muzyczna, ale jak to sie mowi - mowienie o dzwiekach to tanczenie o architekturze...