Słuchajcie,ni wiem jak to u was wyglądało i wygląda,ale ja zauważyłam,że wśród moich znajomych pewną zgodność.Co mam na myśli...Otóż ludzie,którzy na początku tej całej zmierzchomanii,edwardozy itd(czyli końcówka 2008 roku!)byli największymi fanami ,,Zmierzchu",Edłorda i innych takich tam teraz nienawidzą go najbardziej.Podam przykład.
Taka jedna moja koleżanka Sindi(Sandra)na początku tej całej fazy na,,Zmierzch"non stop gadała jak to ona kocha ten film,kocha słodkie wampiry,kocha Edzia i Dżejkoba,wręcz ubóstwiała Belkę(mnie wtedy Bella kojarzyła się wyłącznie z nazwą podpasek!).No,a terz jedzie na tych wszystkich zmierzchowców równo,że jacy to oni są popaprani,Edłord to lamus,Belka to ćpunka itd. Jak mam to rozumieć?Jak wcześniej napisałam-nie ona pierwsza się tak zachowuje...
Przy okazji-poznajcie moich znajomych(mnie tam nie było!)
http://www.youtube.com/watch?v=29UnEpW8cSE
Po pierwsze - odsyłam do słownika.
Po drugie - fonetyczne pisanie angielskich nazw własnych wcale nie jest "spoko"
Po trzecie - nie wiem czy to reklama czy antyreklama twoich przyjaciół, ale ludzi wcale nie obchodzi z kim "się zadajesz".
Po czwarte - też zauważyłam ten fenomen. Ludzie idą za tłumem, nie chcą zostać w tyle i być uważanym za tych bez gustu. Unikają krytyki, jak ognia, więc kręcą się tylko przy tym, co jest lubiane. Z jednej strony jest to złe, z drugiej - jeżeli znajdą złoty środek, mogą po prostu czerpać od innych, bardziej doświadczonych ludzi, inspirację. W końcu wejdą na dobrą drogę i sami zaczną kształtować swój gust. Do tego czasu muszą patrzeć się na innych jak krowa w malowane wrota. Tak już jest.