Zdecydowanie NIE! Dla mnie najlepszym "007" był oczywiscie Sean Conner. Brosnan, Dalton i Craig również byli lepsi... R.Moore to taki Bond na siłe.
Nie zapomne jak kilka lat temu przyleciał do Polski po telekamere i na konferencji potknął się o stopien w iście "Bond'owskim" stylu, taki z niego agent... ;D
Tak, tak, tak!
Jako Bond miał w sobie niepowtarzalny urok. Dla mnie był najbardziej przekonywującym ze wszystkich aktorów wcielających się w tę rolę (chociaż oczywiście Sean Connery tez był wspaniały).
Zdecydowanie TAK, najlepszy Bond ( w moim przekonaniu, a że jestem fanką całej serii filmów o Bondzie to jakoś rozeznanie mam) tuż za nim Sean Conery.
Ale Roger zdecydowanie najlepszy.
"Tak, gdyby nie Roger, seria o 007 przestałaby istnieć około 1975 roku :)"
No i prawie tak było!Drugi film z Rogerem był klapą wycofał się współproducent i wszystko mogło się skończyć, no ale sięgnięto po najlepszego reżysera Bondów-Lewisa Gilberta, który postawił Bondy na nogi.Zresztą za czasów Connerego bondy miały się dobrze dopiero Lazenby wprowadził małe zamieszanie
A co do tematu to stwierdzam że Moore nie był najlepszym Bondem, ba w mojej hierarchii jest 3
Jestem po lekturze autobiografii Rogera Moore. Drugi producent Bonda - Harry Salzman musiał się wychofać gdyż Broccoli podał go sądu. Powodem pozwu były machloje Salzmana. A co do sukcesu Człowieka ze złotym pistoletem, owszem był ciut niższy niż poprzedni. Ale zainwestowano w niego 7mln $, a zarobiono ponad 90$.
Dzięki temu, że był starszy od innych odtwórców pokazał aktorski warsztat - miał klasę i był wszechstronny. Connery nie wybijał się ponad film, jego Bond nie ma takiego charakteru.
Moim zdaniem Bondem był najlepszym. Fakt to była zupełnie INNA postać od książkowego agenta ale miał w sobie coś tak wspaniale eleganckiego i dostojnego że żaden inny odtwórca roli 007 nie może się z nim równać. Niestety inną parą kaloszy są filmy Moore`a gdzie gra główną rolę. Tutaj nie jest tak dobrze bo filmy te miały za dużo głupot w sobie (a w połączeniu z humorem Rogera stawało się to irytujące) Gdyby produkcje z nim były poważne a doprawione jedynie jego humorem to byłoby idealnie. Zbyt duża groteskowość tych filmów (jak latający samochód z ''The Man With The Golden Gun'' przebranie klauna z ''Octopussy'' czy masa bzdur z ''Moonrakera'') rzutuje na jego Bonda. Gdyby producenci w tamtych latach stawiali na poważny klimat jak w ''For Your Eyes Only'' to byłyby to lepsze filmy od ''Bondów'' Connery`ego (gdzie bzdur też było trochę) 007 w jego wykonaniu to była rewelacja, filmy niestety mają za dużo luzu.
Jako mala dziewczynka pierwszego bonda obejrzalam z udzialem rogera Moora i od tamtej pory uznalam go za najlepszego Bonda w historii. Ale u mnie z bondami jest tak, ze kazdy jeden wykonawca podoba mi sie jak gra.
wg mnie Moore był najlepszy i Connery też był świetny najsłabszymi byli Craig,Lazenzby ,Brosnan<------ (średni)
Podbadne fanom pana Rogera ale uważam że go za średniawego Bonda (zaraz po Lazenbym najgorszego).Humor humorem ale w jego przypadku momentami była w tym przesada.Najlepszym Jamesem był dla mnie jak dla chyba większości fanów cyklu Sean Connery.Jak trzeba to umiał żartować a jak trzeba to umiał przywalić.Sean jest the best a zaraz po nim Brosnan i Craig !!!!!!!!!! ;-)
TAK TAK TAK
1. Roger Moore < < < < < ! ! ! ! ! < < < < <
2. Timothy Dalton
3. Pierce Brosnan
4. Sean Connery
5. George Lazenby
6. Daniel Craig
trochę dziwne zakładać taki temat na stronie rogera moore'a... oczywiste, że fani będą udzielać odpowiedzi "tak". ja osobiście nie lubię moore'a jako bonda głownie z wyżej wymienionych zarzutów, a najbardziej to mam za złe mu to, że filmy z jego udziałem zakrawają o farsę. nie do końca jest prawdą, że to scenarzyści zamienili bonda w komedię. moore przyznał, że lwia część humorystycznych zagrywek to jego pomysły (ba, bodajże w "szpiegu, który mnie kochał" moore ponoć miał chieć przeforsować pomysł by w scenie walki w ruinach na pustyni bond "stracił" spodnie i walczył bez nich...)
dlatego jestem na NIE, a wg mnie najlepszym bondem był connery, który też był najbardziej wierny książkowemu wizerunkowi
dla mnie tak :) Roger Moore najlepszy, ale tak samo kocham Connery'ego i Brosnana :) Craigowi tez nie można wiele zarzucić :) Praktycznie każdy Bond był świetny! :)
1. Sean Connery
2. Roger Moore
3. Daniel Craig
4. Pierce Brosnan
5. Timothy Dalton
6. George Lazenby
Moore to zdecydowanie "mój" Bond, bo od jego filmów zacząłem przygodę z tą serią, więc dla mnie to on był pierwszym Bondem. :) Zresztą produkcje z Connerym ze względu na ich wiekowość są już praktycznie nie do oglądania (niestety filmy akcji i sci-fi starzeją się najszybciej). Jedynie jako ciekawostka, aby wiedzieć, od czego się to wszystko zaczęło. "Bondy" z Rogerem są za to nieśmiertelne. Najzabawniejsze, najbardziej kolorowe..., bez udawania że są "poważnymi" thrillerami (tak jak uczyniono z najnowszymi). Ot, rozrywka w czystej postaci. Moore ma największą charyzmę ze wszystkich aktorów w tej serii, ale trzeba uczciwie przyznać, że bardziej z niego kochanek niż wojownik. ;-) Taki szpieg-dandys, wyluzowany, sarkastyczny, z dystansem do siebie i swojej roboty. I takim go lubię! Dla mnie TO jest wzorzec Bonda idealnego. Na drugim miejscu Brosnan (nieco podobny w typie, ale bardziej szorstki), potem Connery (ciut toporny, ale za to twardy) i Dalton (sympatyczny, ale poważny..., może nawet za bardzo...). Lazenby się nie liczy, a Craig niech spada na drzewo ze swoją prostacką gębą i całkowitym brakiem wdzięku. "Jego" Bondy to zaprzeczenie tego wszystkiego, co tworzyło specyficzny charakter tych filmów. Więc dla mnie Moore TAK, a Craig wielkie NIEEEEE!!!
Tak, facet ma klasę i nie jest ponurakiem jak reszta bondów zwłaszcza Sean Connery. Najmilej wspominam części z jego udziałem.