Myślę, że jeszcze nie powinno się takich rzeczy stwierdzać, ale po obu filmach o "Harrym Potterze" można spokojnie twierdzić, że Emma Watson (Hermiona Granger) i Rupert Grint (Ronald Weasley) mają szansę zrobienia kariery w filmowym świecie. Jeśli tylko nie zostaną na zawsze uwięzieni przez odtwarzanych przez siebie bohaterów, jak już się z resztą stało z Danielem Radcliffem, który gra Harry'ego Pottera (muszę powiedzieć, że nawet nieźle, choć Watson i Grint są lepsi).