To był on, mój ojciec, był tego świadkiem jako młody telewidz. :D
-........a wujek idzie na wódkę -Bronisław Pawlik to rzekł ,a Stanisław Wyszyński go zastąpił po tej wpadce.
Wszystko nieprawda. Zacytuję tłumaczenie tej sytuacji:
"Faktem jest że jest to historia nieco ubarwiona i takie zdanie nie padło aczkolwiek nie do końca. Otóż Pan Stanisław Wyszyński nie stronił od alkoholu i jak się pojawiał w okienku to bywały takie dni że był "nieobecny". Pod koniec lat 60-tych Pan Wyszyński podczas któregoś występu tak bełkotał że trudno było go zrozumieć. Nagle, wśród hałasu zniknął widzom z wizji a ponieważ dobranocki te nadawano na żywo to czym prędzej wyłączono wizję (możliwe że na chwilę pokazała się plansza "Przepraszamy za usterki") ale po kilkunastu sekundach Pan Wyszyński podniósł się z podłogi i przywrócono program. Niestety nie na długo bowiem aktor znowu runął. Realizator wyłączył ostatecznie wizję ale ... zapomniał wyłączyć foni. Wtedy to na tle jakiejś tam planszy dzieci usłyszał wesoły śmiech i owo słówko "dupa". Dla pewności wesoło powtórzone.
Czyli słowo na "d" padło a całe to zdanie gdzie trzeba misia pocałować to już legenda - być może że i wymyślona przez Pana Wicherka. Nie wiadomo czy incydent ten nie przekreślił emisji programu. Tutaj wypowiadający o tym internauci rozbiegają się w zeznaniach bowiem jeden twierdzi iż po tym incydencie Pana Wyszyńskiego zastąpił Pan Pawlik (a raczej tak być nie mogło bo Pan Pawlik był wcześniej) a drugi twierdzi iż wydarzenia z tym słowem przyczyniły się do niewyświetlania już "Misia z okienka" a Pan Wyszyński na jakiś czas zniknął z telewizji."
Ostatecznie program "Miś z okienka" został zdjęty z anteny w 1973 roku (ostanie spotkania były już nadawane "w kolorze").