Dziś przeczytałem w METRO:
"Z powodu komplikacji przy porodzie (lekarz nieumiejętnie korzystał ze szczypiec) ma sparaliżowaną lewą, dolną część twarzy. To nadaje mu charakterystyczny grymas ust i powoduje niewyraźną mowę"
można to też przeczytać na:
http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,3464988.html [serwisy.gazeta.pl/metro...]
gdzie ten artykuł jest ciut dłuższy.
Ale nie o sam artykuł mi chodzi.
Naszła mnie taka refleksja.
Czy gdyby nie ten paraliż to czy Slylwester Stallone zagrałby Sędziego Dredd'a, a jeśli tak (raczej na pewno, choćby ze względu na podobieństwo twarzy), to czy ta słynna kwestia: "I am the law" miałaby ten sam wydźwięk charakterystyczny ton ?
Swoją drogą to film mi się podobał mimo, że nie ma wysokiej noty, a krytyka nie była, delikatnie mówiąc, przychylna temu filmowi.
Klimat zdegenerowanego miasta przyszłości. Miasta molochy.
No i rola Max'a von Sydow'a.