A ja go po prostu lubię! I nic tego nie zmieni! Niech sobie krytycy oglądają do poduszki Larsa von Triera z Bergmanem jako rozrywkowym przerywnikiem. Ja, od czasu, do czasu, wrzucę coś ze "Sly" w roli głównej dla zwykłej, niezobowiązującej, ale dobrej, rozrywki. A tak przy okazji: Pierwszy rambo nic nie miał wspólnego z rozrywką, bo to dramat (notabene znakomicie zagrany przez pana S. Stallone). Bardzo lubię także jego rolę w filmie Copland gdzie gra przegranego marzyciela i nieudacznika.