To co piszesz jest żałosne. Ma wracac do domu, bo co? Bo nie ma operowego głosu? Dobija mnie już to ciągłe gnojenie Anette i wywyższanie Tarji ponad wszystko. Piosenki Nightwisha są wspaniałe głównie dzięki talentowi Tuomasa, a nie "fenomenowi" Turunen. Dodam jeszcze, że Tarja na koncertach momentami jest wręcz okropna, a jej głos przypomina wycie wiedźmy (dla przykładu "Sleeping Sun" z "End Of An Era"). Poza tym dziwi mnie to, że ludzie mają w zwyczaju ubóswiac kogoś, kto miał fanów w głębokim poważaniu i chciał odwoływac koncert tylko po to, by wybrac się do kina z przyjaciółmi ;) Ale cóż... Tarja forever, Anette sucks, no nie? ;]]]
Nie chcę wyróżniać ani Anette ani Tarji, ale skoro mam być sprawiedliwa, to nie zgodzę się z twoją wypowiedzią. Uważasz, że Tarja "wyła jak wiedźma" na koncertach, a co można powiedzieć o Anette? - chyba przyznasz rację, że ona także nie ciekawie zaprezentowała się wokalnie w występach na żywo.
Do Tarji mam ogromny sentyment i właśnie przez owy sentyment, trudno mi jest nagle 'odwrócić się plecami' do Tarji i zacząć ubóstwiać Anette. Co prawda nie należę do tych, co głoszą: 'Tarja forever, Anette sucks', ale mimo wszystko poczułam żal, gdy chłopcy wyrzucili ją z zespołu. To miał być sposób na popularność? Jeśli tak, to dziękuję, ale nie przekonali mnie...
"Piosenki Nightwisha są wspaniałe głównie dzięki talentowi Tuomasa, a nie "fenomenowi" Turunen." - przykro mi, ale wątpię, by bez Tarji, Nightwish w ogóle wystartował. To było coś nowego, świeżego, połączenie sopranu z metalem - to był sukces. Owszem, teksty Tuomasa są świetne i jest on dla mnie królem :D ale nasi chłopcy bez Tarji daleko by nie zaszli. Obecnie zespół również ma fanów, bo wielu z nich zostało przez sentyment do członków zespołu, do niepowtarzalnej atmosfery Nightwisha. Dla mnie Anette zawsze będzie na drugim planie.
Nadal słucham i kocham Nightwisha, ale tylko dla Tuomasa, Jukki, Marco i Emppu. Są boscy. Tarja również.
Zgadzam się z Tobą zupełnie!! Jest tak jak mówisz. Wokalistki nie są jedynymi członkami Nightwish, bo są jeszcze Tuomas, Marco, Emppu i Jukka i oni również go tworzą i fani słuchają zespołu również dla nich, a nie tylko ze względu na wokalistki. Ja również mam sentyment do Tarji i nie przepadam za Anette, ale nie wypisuje wszędzie komentarzy typu: "Tarja forever, Anette sucks". ;D
Na sukces zapracował cały zespół, słucham go nawet po odejściu Tarji. Anette nie jest zła ma całkiem inny głos, który mi się podoba i bardzo pasuje do piosenki "Meadows of heaven"
- chyba przyznasz rację, że ona także nie ciekawie zaprezentowała się wokalnie w występach na żywo.
Oczywiście, że przyznam. Anette także nie powala na koncertach swoim wokalem. Chodzi mi jedynie o sam stosunek ludzi do nowej osoby w zespole. To jest chore.
Co do sukcesu Nightwish- Tarja jak najbardziej odegrała ogromną rolę. Jednak mógł ją odegrać równie dobrze ktoś inny, kto także dysponowałby sopranem. Na sam pomysł tego nowatorskiego połączenia wpadł jednak Tuomas, o którym wiele osób zapomina. ;)
Ja jestem jak najbardziej za Tarją, Anette po prostu nie pasuje do klimatu NW, m.in swoim głosem, który raczej nadaję się do pop-rock, ubiorem i zachowaniem. Poza tym, może i na płycie Anette brzmi ok,ale na scenie to tragedia.
No właśnie jak widać wcale nie, bo nowa płyta nie wyróżnia się absolutnie niczym wśród innych produkcji tego gatunku muzyki.
Nightwish chyba nie kochaliśmy tylko za Tarje... muzyka i teksty są równie dobre jak głos Tarji ( kocham ją ) ale ona była członkiem zespołu a nie liderem, więc też bez niej sobie poradzili...
Może i tak...jednak tak szczerze to mi głoś Anette nie podpasował zupełnie i drażnił do tego stopnia, że zrezygnowałam ze słuchania ówczesnych utworów NW. Teraz wracam do tego zespołu....