Zwolniona z więzienia kobieta walczy o lepsze życie dla swojego syna, odbierając go z rodziny zastępczej i tworząc dla niego nowy dom w Harlemie lat 90. XX w.
Kim był Charles "Buddy" Bolden? Utalentowanym muzycznie kornecistą z Nowego Orleanu, który na przełomie XIX i XX wieku zdobył wraz ze swym zespołem ogromną popularność, grając przeważnie ze słuchu i z serca. I, co być może najważniejsze, inspirując innych do improwizowania oraz eksperymentowania, co lata później doprowadziło do powstania jazzu. Bolden jest dziś postacią na poły mityczną, gdyż choć jego dokonania zostały potwierdzone w wielu źródłach, jego oryginalna twórczość nigdzie się nie zachowała. Film nie zajmuje się jednak legendą, lecz kruchym człowiekiem, zakochanym w życiu i pięknie dźwięków chłopakiem, który na scenie był prawdziwym demonem, a poza nią poddawał się demonom alkoholu, narkotyków i seksu. Do tego stopnia, że w pewnym momencie jego kariera musiała ulec zakończeniu, a on sam wylądował w zakładzie psychiatrycznym, skąd obserwował rozwój gatunku muzyki, którego był pionierem. Dzisiaj po Boldenie pozostała legenda, ale nie można zapominać o skrywającym się za nią człowieku.
Członkowie gangu oraz skorumpowani gliniarze postanawiają zabić policjanta, aby odwrócić uwagę od wykonywanego przez nich niezwykle skomplikowanego napadu po drugiej stronie miasta.
Po spapranej robocie włamywacz ucieka przed gangsterami i próbuje utrzymać się przy życiu na tyle długo, by jego córka mogła dostać pieniądze z ubezpieczenia.