Czy sami próbują zachować swoją dziecięcość, czy też matka natura robi im psikusa? W to drugie nie mogę uwierzyć. Weźmy takiego Macaulaya Culkina (Kevin sam w domu), Haley Joel Osment (Szósty zmysł), bliźniaczki Olsen, czy nawet Lindsay Lohan. To są dorosłe osoby a ich twarze, figury noszą w sobie znamiona dzieci. Szczególnie twarze. Jeden z dziecięcych aktorów powiedział kiedyś, że są dobrzy na ekranie tylko wtedy kiedy mają po kilka, kilkanaście lat, kiedy się starzeją, nie ma dla nich ról. Może to ingerencja skalpela chirurgicznego, celem zatrzymania upływu czasu? Może się to wydać nieprawdopodobne, ale zwłaszcza Macaulay Culkin wydaje się być tego przykładem. W każdym bądź razie tragicznie to wygląda. Rozumiem, jakby to była choroba, ale specjalne zabiegi by wydawać się dzieckiem? To by było przegięcie.