Kto lepszy Tom czy Michael? Po długim namyśle wybieram, że lepszym aktorem jest jednak Michael. A ja wy myślicie?
Hardy to chodzący seks :D lubię takich facetów wytatuwanych i rockowych badassów :D ...dodajmy, że na ekranie! Jak dla mnie trudniejszy wybór byłby pomiędzy Tomem Hardym a Norman Reedusem!!!!
Tom i Des to niezłe ciacha oraz ( zwłaszcza Hardy ) dobrzy aktorzy . Ale to Fass - pomijając jego aktorskie zdolności - ma jak dla mnie w sobie to coś, od czego miękną mi kolana ;) A tak na marginesie - gdzieś czytałam , że w ,, The Dark Knight Rises '' ma się w jednej scenie pojawić Harrington. Nie wiem czy to prawdziwy news, ale wspominam go ot tak mimochodem.
Hardy, że będzie w "The Dark..." to wiem na pewno ale że Harrington? to nowość dla mnie, on jest podobno chory na AIDS (może widziałaś ostatnio jak schudł) tak mówią za oceanem - mam kuzynów tam i co nie co mi opowiadają, podobno w wywiadzie się przyznał, że jest chory ale ja nigdy tego wywiadu nie widziałam, więc mam nadzieję że to tylko plotki!
Tak pisało kiedyś na batcave, że Des ma tam małą rólkę, ale też sądzę iż to plotka. A z tym AIDS to sama nie wiem co myśleć...
Faktycznie, zauważyłam oglądając Plotkarę, że Desmond ostatnio wygląda FATALNIE, a nie ma nawet 40 lat. Zmarniał okrutnie.
Jeżeli chodzi o wybór Fassbender vs Hardy, zdecydowanie Fassbender, potem długo długo nic, potem Gosling, Hardy, itd.
Piona koleżanko XD jako aktor Hardy mnie zaskoczył.Zawsze myślałam ,że jedyne co ma to te wary-obciągary,tymczasem świetny z niego aktor. Jako Bronson mnie rozwalił.Fassbenderowi się to niestey nie udało.
za Hardym :) i naprawdę umie grać ...ale jako kobieta rozbraja mnie Jego brytyjski akcent ...mmm uwielbiam:)
Ci dwaj panowie to moi ulubiency ostatnimi czasy, staram sie nadrabiac ich filmografie (ostatnio np. A wiec wojna i Wstyd) i nie ma szans, zebym mogla wybierac faworyta sposrod nich :)
HARDY:
obejrzałeś: 5 tytułów
średnia ocena: 7
FASSBENDER:
obejrzałeś: 4 tytuły
średnia ocena: 5,7
Prawda jest taka, że filmy z Hardym ogląda mi się z większym zainteresowaniem. Do tego genialna rola w "Bronsonie" o jakiej Fassbender może tylko pomarzyć. Tak przekonywującej roli Fassbendera nie widziałem niestety. Hardy to dla mnie gość ze sporo większym potencjałem.
A widziałeś może kreację Fassa w ''Głodzie'', ''Fish Tank'', ''Wstydzie'' i ''Niebezpiecznej metodzie''?Diametralnie różne role i godna podziwu elastyczność aktora. Michael nawet w takiej tandecie jak ''Centurion'' czy ''Ścigana'' dał popis solidnego aktorstwa. A Hardy, choć aktor bardzo dobry-o niebo lepszy moim zdaniem od takiego DiCaprio czy Deppa-to w takim choćby kiczowatym ''Minotaurze'' miotał się bez celu.
Ale to tylko moja opinia.
Z tego co wymieniłaś/eś widziałem tylko "Wstyd" dla mnie nie ma nic niezwykłego w tej roli. Chcę jeszcze obejrzeć 3 tytuły i to właśnie te które wymieniłaś/eś. Co do Deppa pewnie bym się zgodził dał się trochę zaszufladkować w filmach Burtona oraz rolą Sparrowa, ale trzeba przyznać, że w tego typu rolach nie ma sobie równych oprócz może Roberta Downeya Jr. Depp grający w porządnym dramacie czy thrillerze po prostu się gubi i nie potrafi się odnaleźć. Natomiast DiCaprio nie mam nic do zarzucenia "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Złap mnie, jeśli potrafisz" czy "Wyspa tajemnic" to świetne role. Wśród aktorów przed 40-ką on i Hardy to moje największe nadzieje. Goslinga i Fassbendera będę z pewnością nadal śledził, ale póki co nie znajduję tego czegoś. Owszem grają dobrze, ale nie mają tego co najwięksi, że potrafią swoją rolą udźwignąć cały film jak choćby Denzel Washington. Wracają jeszcze do Goslinga w pamięci pozostała mi pewna ciekawostka. Najpierw widziałem "Miłość Larsa", a później "Idy marcowe" i otóż w "Idach marcowych" w jednej ze scen Gosling mrugnał oczami jakby miał tik z "Miłości Larsa". Nie wiem na cholerę to zastosował. Z drugiej strony każdy dobry aktor, aby nie być tylko "kolejnym aktorem" powinien mieć coś co go odróżnia od innych i pozostaje w pamięci.
Ja nie rozumiem osobiście tego całego hałasu o Goslinga - dobry aktor, ale bez rewelacji. DiCaprio też mnie ostatnio nie zachwyca - zjada sam swój ogon, ale rola u Tarantino pewnie to zmieni.
Akurat Burton nigdy Deppa nie krzywdzi i tak samo Scorsese DiCaprio. Nie do końca jestem przekonany czy Tarantino może się okazać lepszy, też prawda, że nie jestem fanem jego filmów choć Kill Billów i Pulp Fiction jeszcze nie widziałem. Gosling z kolei ma niesamowitego nosa do filmów, które wybiera, bo zdecydowanie nie są to gnioty.
A co ma piernik do wiatraka? Nie poruszałam tematu jak oni grają w kontekście konkretnego reżysera. Chodzi mi tylko o samą rolę u Tarantino, którego fanką nie jestem - taka wbrew jego utartemu emploi. Jestem ciekawa jak Leo sprawdzi się jako sadysta , gwałciciel i prymityw ;) A co do Goslinga ... nie mam do niego jakoś przekonania. Jak dla mnie jest ciut słabszy choćby od Hardy,ego czy Fassbendera.
Chodzi mi o to, że może mu być ciężko trafić w gust takiego świra jak Tarantino. W sumie niezłą obsadę zgarnął, choć Bękarty Wojny też taką miały, a i tak moim zdaniem film był słaby. Dla mnie osobiście jeden z NAJBARDZIEJ przecenionych reżyserów. Scorsese z DiCaprio znają się już znakomicie i wydaje mi się, że akurat "Wyspa tajemnic" to takie zwieńczenie ich współpracy, obaj stworzyli coś genialnego. Dlatego takie nawiązanie z mojej strony.
''Wyspa tajemnic'' była niezłym thrillerem psychologicznym, acz do bólu przewidywalnym.Dobrym filmem, ale nie arcydziełem.
To ciekawe, bo film tak naprawdę pozostawia po seansie mnóstwo pytań i podzielił widzów zarówno na zwolenników teorii jakoby główny bohater był pacjentem i tych którzy twierdzą, że jest detektywem.
Tak, tyle że jak ktoś kiedyś to fajnie ujął- w przypadku ''Wyspy tajemnic'' Scorsese chciał nam wmówić ,iż tombak to złoto.
Tak, tyle że jak ktoś już kiedyś fajnie ujął- w przypadku ''Wyspy tajemnic'' Scorsese chciał nam wmówić ,iż tombak to złoto.
Fajnie, tylko czy "ktoś" może być wyznacznikiem tego co dobre, a co nie. Oceny filmu mówią co innego, co nie znaczy że muszą być trafne, ale w przypadku tego filmu myślę, że są. Pozdrawiam i skończmy może, bo to jednak temat o Hardym ;)
Pytanie z kategorii: co smaczniejsze, śliwki czy czekolada? Pola ich gry właściwie się nie zazębiają. Środki ekspresji również. Nie da się ich porównać.
Ja zmieniam zdanie, jednak Hardy, a nie Fassbender. Spójrzcie na to z tej strony - czy Michael byłby w stanie zagrać role Toma? No way. A Tom Michaela jak najbardziej.
Oczywiście, że Michael. Hardy jest dobrym aktorem, ale nadaje się do ról mięśniaków i twardzieli. Fassbender potrafi zagrać każdą postać. Romantyka w "Jane Eyre", genialnego psychoanalityka w "Niebezpiecznej metodzie", seksoholika we "Wstydzie" czy nawet androida w "Prometeuszu". Świetnie też zagrała Bobby'ego Sandsa w "Głodzie". Każdą z tych ról zagrał świetnie. Tom Hardy nie może się z nim równać. Jest dobry w określonym typie ról, a Michael Fassbender jest w stanie zagrać wszystko.