To ja teraz powiem szczerze - Williama poznałem dzięki jego roli w Prison Break. Wcześniej nie miałem z jego grą aktorską nic do czynienia. Jednak umiejętności, które zaszczyt mi było ujrzeć, a które Fichtner zareprezentował w moim ulubionym serialu, skłoniły mnie do głębokiego rozmyślania. Nad czym? Ano nad tym, dlaczego nie jestem w stanie wymienić ani jednego filmu, w którym grał. Od pewnego czasu stale ściągam z internetu nowe przedsięwzięcia w których uczestniczył - i te gorsze, i te lepsze. Moim zdaniem nic nie przebije roli ze Skazanego na śmierć (szczególnie koncówka drugiego sezonu i trzeci - kiedy nie może poradzić sobie z brakiem narkotyków), ale polecam Wam także takie filmy jak: Na samym dnie, Gorączka, Biały aligator, Armageddon, Equilibrium czy Helikopter w ogniu. Geniusz. Sam w sobie.
"Gjud nius, ejdżent Mahołn!"
T. Bagwell
;)