Zdolny reżyser od trudnej twórczości, potrafiący nakręcić wojnę też w czasie pokoju, uczulony na przemoc i prezentujący takową jako zjawisko panujące w każdej grupie społecznej. Zastanawiam się, co skłoniło Autora do tego typu twórczości i obawiam się, że podmiejskie dzielnice Stolycy, w których Giewałt się Giewałtem odciska. Tematy zaczerpnięte ze spelunek, gdzie życie podłe wre, łachudry walące w jałupę w różny sposób i awansujące na mafiozów, mordercy nie posiadający mord na wysokich stanowiskach, wiecznie bojujący żołnierze. Wszystko trudne i po dłuższym oglądaniu nudne, ale również wymagające prezentacji.